Opole chce walczyć z rakiem przez wiele lat

Artur  Janowski
Artur Janowski
Miasto przygotowało specjalny program szczepień dwunastolatek przeciwko wirusowi HPV, który wywołuje raka szyjki macicy. Akcja nie będzie już jednoroczna, ale potrwa wiele lat

Po raz pierwszy w Opolu miasto zdecydowało się na akcję szczepień w 2009 roku.

I wówczas o decyzję nie było łatwo, podobnie jak w kolejnym roku, gdy dopiero po interwencji radnych prezydent zgodził się sfinansować szczepienia dla dziewczynek warte kilkaset tysięcy złotych.

Szczepionki mają chronić przed HPV, czyli wirusem brodawczaka, odgrywającym kluczową rolę w powstawaniu raka szyjki macicy. Ta odmiana raka to drugi pod względem częstotliwości występowania nowotwór u kobiety przed 45. rokiem życia. Wirus przenoszony jest podczas współżycia, dlatego szczepienia powinny być wykonywane przed rozpoczęciem aktywności seksualnej.

Prezydent postanowił, że mimo cięć budżetowych chce kontynuować szczepienia i nie akcyjnie co roku, ale pod postacią programu zdrowotnego. To gwarantuje, że będą pieniądze na zapobieganie chorobie.

- Uchwała w tej sprawie niebawem stanie na sesji rady miasta, ale wcześniej zasady programu oceniła pozytywnie Agencja Oceny Technologii Medycznych - mówi Barbara Strecker, naczelnik wydziału polityki społecznej w urzędzie miasta. - Program pozwoli nie tylko na obniżenie zachorowalności i umieralności z powodu raka szyjki macicy w Opolu, ale jednocześnie podniesie świadomość na temat HPV.

W Opolu pomiędzy 2012 a 2016 rokiem zaszczepić będzie mogło się ponad 2100 dziewczynek.

- Program zakłada, że szczepienia, tak jak do tej pory, też będą dobrowolne - podkreśla Strecker. - Zgodę na nie muszą wyrazić rodzice, a także lekarz. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że ponad 80 procent rodziców się na nie decyduje. Niewiele jest osób, które same rezygnują lub też z jakiś powodów zdrowotnych, nie mogą otrzymać szczepionki.
Szczepionkę - adresowaną do dziewczynek ze szkół na terenie miasta oraz takich, które są zameldowane w mieście - przyjmuje się trzykrotnie w okresie roku. Wcześniej zawsze prowadzona jest akcja informacyjna i edukacyjna polegająca m.in. na zachęcaniu do regularnych badań cytologicznych. Program zakłada też badanie jego rezultatów.

- Za 5-6 lat przyjdzie czas na pierwsze oceny - twierdzi Strecker.

Naczelnik przekonuje, że choć program nie będzie tani, to w ostatecznym rozrachunku nie tylko chroni ludzkie życie, ale i obniży koszty funkcjonowania systemu ochrony zdrowia.

- Taniej jest zapobiegać niż leczyć - przekonuje Strecker.

Podobnego zdania jest Violetta Porowska, radna PiS, która była jedną z osób, zabiegających o wprowadzenie regularnych szczepień.

- Ten program jest potrzeby - przekonuje radna. - Mało kto wie, że w latach 2003-2007 w samym Opolu zmarło na raka szyjki macicy ponad 40 kobiet. Warto walczyć o to, aby tych tragedii było mniej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska