Opole chce zaciągnąć 40 mln zł kredytu. Ruszyły poszukiwania instytucji, która go udzieli

Radni Opola dali władzom miasta zgodę na zaciągnięcie kredytu pod koniec 2018 roku. Jak uzasadniała wtedy Renata Ćwirzeń-Szymańska, skarbnik Opola, pieniądze te są potrzebne miastu na zabezpieczenie realizacji projektów z wykorzystaniem dotacji z Unii Europejskiej. Wskazywała, że chodzi o te inicjatywy, w przypadku których wsparcie unijne polega na refundacji części poniesionych wydatków.

- W praktyce oznacza to, że miasto musi najpierw samodzielnie w pełni zapłacić za inwestycję, a dopiero potem otrzymuje pieniądze z Unii Europejskiej. Mając na uwadze wielość zadań zaplanowanych do realizacji w 2019 roku, konieczne jest zapewnienie miastu odpowiedniej płynności finansowej. Stąd inicjatywa zaciągnięcia tego kredytu - uzasadniała.

Pani skarbnik wskazywała, że nowy kredyt będzie bardziej dynamicznym narzędziem finansowym. - W istocie to kredyt obrotowy, który będziemy mogli szybko spłacić. Zaplanowane jest to do końca 2022 roku - tłumaczyła.

Pieniądze mają być dostępne dla miasta w latach 2019-2021. W dokumentacji przetargowej czytamy, że środki mają być wypłacane miastu w ciągu trzech dni od wydania dyspozycji. Spłata odsetek od zaciągniętego kredytu ma następować co miesiąc i będzie pokrywana z bieżących dochodów miasta. Koszty kredytu ratusz szacuje na niecałe 1,8 mln zł. Nabór ofert trwa do 9 kwietnia.

Inicjatywa zaciągnięcia przez Opole 40 mln zł kredytu była krytykowana przez radnych PiS. Ci wskazywali, że przyczyni się to do zwiększenia rosnącego zadłużenia miasta. Michał Nowak, szef klubu PiS, wskazywał, że 2018 rok miasto zamykało długiem w wysokości 278 mln zł, zaś szacowana wysokość zobowiązań miasta na koniec 2019 roku to 415 mln zł. Ratusz odpierał, że pomimo tego skala zadłużenia Opola będzie utrzymana na bezpiecznym poziomie 35-36 proc.

Budżet alert - wszystkie informacje o budżecie obywatelskim