Po ich zamknięciu część torowisk rozebrały PKP, a resztą zajęli się złomiarze. Dziś nieczynne kolejowe nasypy są kompletnie zapomniane i zarastają samosiejkami.
Józef Muzyka, dyrektor regionalny Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP we Wrocławiu, podczas ostatniego spotkania z samorządowcami przyznał, że te tereny nie są kolei do niczego potrzebne. Zachęcał wójtów i burmistrzów do ich nieodpłatnego przejmowania.
- W miejscach, gdzie przebiegały niegdyś linie kolejowe, mogą powstać np. ścieżki rowerowe - tłumaczył Muzyka.
Burmistrz Strzelec Opolskich Tadeusz Goc uważa, że kolejowe tereny idealnie nadają się do budowania nowych dróg. - Są dobrze utwardzone, a do tego posiadają część niezbędnej infrastruktury w postaci mostów i przepustów - tłumaczy Goc. - Drogi budowane na dawnych torowiskach byłyby też bezpieczne, bo bez ostrych zakrętów. W pobliżu Strzelec Opolskich taka trasa mogłaby powstać np. między Rozmierką a Kadłubem.
Goc uważa, że do rewitalizacji dawnych linii kolejowych powinny się włączyć starostwa i urząd marszałkowski, z racji tego, że dawne torowiska przecinają często po kilka gmin. W tej sprawie przygotował nawet apel do samorządowców, który roześle w najbliższych dniach.
Na Opolszczyźnie niektóre nieczynne linie kolejowe były już wykorzystywane do budowy dróg. W Kluczborku na dawnym torowisku powstała obwodnica, a w Strzelcach Opolskich cztery lata temu gmina wybudowała ul. Bocznicową.
Obecnie o przejęcie terenów po dawnej linii kolejowej starają się władze Krapkowic - w planach jest budowa drogi, która razem z dawnym mostem kolejowym będzie stanowić nową przeprawę przez Odrę.
Wojewoda Ryszard Wilczyński uważa, że nie ma jednego, uniwersalnego rozwiązania. - Są miejsca, gdzie te trasy powinny być wykorzystane np. do budowy dróg lub szlaków rowerowych, ale są też takie, gdzie nie ma sensu tego robić i powinny zostać wchłonięte przez naturę - uważa Wilczyński. - Samorządy powinny rozpoznać, jakie rozwiązanie będzie na ich terenie najlepsze.