Opolskie gołębie wygrały olimpiadę

Archiwum prywatne
Na zdjęciu od lewej: Ryszard Żółkiewicz i ksiądz dr Jerzy Kostorz oraz ich "złota” samiczka, zwyciężczyni w kategorii C.
Na zdjęciu od lewej: Ryszard Żółkiewicz i ksiądz dr Jerzy Kostorz oraz ich "złota” samiczka, zwyciężczyni w kategorii C. Archiwum prywatne
Na XXXIII olimpiadzie w Nitrze spotkali się najlepsi hodowcy z całego świata. Wśród ośmiu kategorii aż dwa złote medale przypadły hodowcom z województwa opolskiego.

W kategorii C (6 lotów powyżej 500 km) złoty medal zdobył gołąb należący do ks. dr. Jerzego Kostorza i Ryszarda Żółkiewicza.

Na wynik składa się współczynnik zależny od miejsca, które ptak zdobędzie w konkursie (im wyższe, tym lepiej) i liczby pokonanych konkurentów (im więcej, tym lepiej). Samiczka opolskiego duetu hodowców uzyskała wynik 3,64, kolejny gołąb miał około 17 pkt (im niższy wynik, tym lepiej)

- Gołębiami zająłem się w 2007 r. po śmierci ojca, którego bardzo podziwiałem, bo umiał ze swoimi ptakami rozmawiać - mówi ks. Kostorz. - Obowiązki nie pozwalają mi poświęcać gołębiom tyle czasu, ile bym chciał. Większość pracy spoczywa na moim partnerze, Ryszardzie Żółkiewiczu. Hodowla liczy 180 sztuk. Inny nasz gołąb zdobył w Nitrze brązowy medal w kategorii ptaków jednorocznych.

W Polsce gołębie pocztowe są bardzo popularne (mamy ponad 45 tys. hodowców, z czego niemal co 10. na Opolszczyźnie) i to jest jedna z przyczyn olimpijskich sukcesów Polaków i Opolan.

Drugi złoty medal zdobył w Nitrze gołąb Marka Trzaski z Prudnika. Jego samiczka wygrała w kategorii H (6 lotów na dystansie powyżej 300 km). Pan Marek ma 37 lat, gołębie hoduje od trzydziestu.

- Kiedy zaczynałem, większość kolegów tym się pasjonowała - mówi. - Internetu nie było... Ale sukcesy przyszły dopiero w ostatnich kilku latach - mistrzostwa w oddziale, tytuły w okręgu i dwa (także w ubiegłym roku) złote medale olimpijskie.

Opolscy medaliści utrzymują kontakty z najlepszymi hodowcami w Europie (m.in. w Belgii) i wzbogacają swoje hodowle.

Pan Marek ma 220 sztuk - połowa do lotów, połowa rozpłodowa. Jego złota medalistka jest warta kilkanaście tysięcy euro, ale nie zamierza jej sprzedawać.

- Wolę mieć ją w swojej hodowli, dla prestiżu i jako materiał genetyczny - mówi. - Odbierając medal, trudno było nie myśleć o naszych kolegach zabitych i rannych w katastrofie chorzowskiej hali. Przecież właśnie minęła rocznica... Byłem tam wtedy i otarłem się o śmierć. Po katastrofie wyszedłem przez dach. Inni nie mieli tyle szczęścia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska