Opolskie Konfrontacje Teatralne 2010. Ten weekend należał do Opolan

Archiwum Teatru Kochanowskiego
Scena ze spektaklu "W małym dworku".
Scena ze spektaklu "W małym dworku". Archiwum Teatru Kochanowskiego
"Kochanowski" wystawił "W małym dworku", a teatr lalek - "Iwonę, księżniczkę Burgunda". Oba bardzo dobre i świetnie zagrane.

W poniedziałek na OKT

W poniedziałek na OKT

Godz. 19 - "O Kasi, co gąski zgubiła" Marii Kownackiej w reż. Tomasza Koniny z Teatru Kochanowskiego. Stawek przy ul. Barlickiego. Przedstawienia pozakonkursowe. Wstęp wolny.

Godz. 21 - "Szewcy" Witkacego w reż. Piotra Ratajczaka z Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie. Duża Scena.

W opolskim "W małym dworku" Anastazja nie jest, jak u Witkacego, młodą piękną kobietą. Ma 80 lat, jak nestorka naszej sceny, świetna w tej roli Zofia Bielewicz. To klucz do interpretacji. Choć Anastazja mówi o sobie, że jest widmem, pytanie o to, kto nim jest w istocie, pozostaje otwarte.

Anastazja wydaje się bardziej rzeczywista i normalna (ubrana jest we współczesny, modny strój), niż mieszkańcy dworku, których nawiedza. Czy faktycznie nawiedza ich, jako duch, czy może nawiedza miejsce, gdzie jako widma zostali zamknięci w kapsule czasu ci, z którymi kiedyś żyła? I robi to z zemsty za niegdysiejsze traktowanie jej jako lalki, którą wszyscy się bawili. Teraz ona bawi się wszystkimi - niezłośliwie, pogodnie, w zadowoleniu z odzyskanej podmiotowości.

Przedstawienie Igi Gańczarczyk to bardzo interesujące spojrzenie na znany dramat, spójne, przejrzyste, czytelne. A aktorzy spisali się na medal.

Nikt przed Marianem Pecko nie odważył się wystawić "Iwony" Gombrowicza w teatrze lalek. Aż dziwne, bo w jego inscenizacji ten tekst wydaje się wręcz stworzony do takiej konwencji. Iwona-marionetka to Iwona doskonała. Wobec jej martwoty, jej "bezformy" dwór będący uosobieniem formy, konwencji i konwenansu nabiera mocniejszego wyrazu. A ironiczny obraz społeczeństwa - okrutnej głębi.

W rozmemłanej Iwonie dwór przegląda się jak w lustrze, widząc wszystkie swe ułomności i dlatego musi ją zabić. To nie bajka. Reżyser swą opowieść od początku odziera z teatralnej iluzji, a sadzając widzów po obu stronach sceny, sprawia, że ta historia dotyka nas osobiście.

Pecko postawił na absurd i groteskę, widoczne w kostiumie, charakteryzacji, ruchu scenicznym, warstwie dźwiękowej i oczywiście grze aktorskiej. Zespół opolskich "lalek" - zwłaszcza Mariola Ordak-Świątkiewicz, jako królowa - wypada znakomicie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska