Orlik Opole przegrał na wyjeździe z KTH Krynica

fot. Sebastian Stemplewski
Strzela Paweł Wacławczyk.
Strzela Paweł Wacławczyk. fot. Sebastian Stemplewski
W sobotę (24 stycznia) wicelider I ligi z Krynicy miał trudną przeprawę z opolanami. Orlik po zaciętej walce uległ jednak rywalowi. W rewanżu (25 stycznia) Orlik zagrał dodatkowo osłabiony przez kontuzję zawodników i przegrał po raz drugi.

W I tercji gospodarze szybko uzyskali przewagę, jednak grzeszyli nieskutecznością. W 17. min Tomasz Szatkowski obronił w sytuacji sam na sam z Marcinem Zabawą, jednak trzy zdobyte przez KTH bramki ustawiły wynik meczu.

Początek II tercji należał do opolan. Bartłomiej Bychawski zdobył kontaktowego gola na 3:2, jednak w końcówce kryniczanie powiększyli przewagę. W ostatniej tercji opolanie trafili dwa razy. Krzysztof Zwierz strzelił bramkę na 3:5, a wynik spotkania ustalił Paweł Wacławczyk, zdobywając czwartą bramkę dla Orlika.

- Jestem zadowolony z sobotniego (24 stycznia) spotkania - powiedział Jerzy Pawłowski, trener Orlika. - My ledwo złożyliśmy trzy piątki, KTH miało ich pięć. Mimo to mądrze się broniliśmy, moi zawodnicy grali ofiarnie, z poświęceniem. Mieliśmy aż pięć sytuacji sam na sam z bramkarzem KTH, ale niestety, nie udało nam się zdobyć po nich bramki. Z drugiej strony Szatkowski też kilka razy uratował nasz zespół przed utratą gola.

Protokół

Protokół

KTH krynica - Orlik Opole 6:4 (3:1, 2:1, 1:2) oraz 9:4 (4:1, 0:2, 5:1)
Bramki dla Orlika zdobyli: Siwiak, Bychawski, Zwierz, Wacławczyk oraz Zwierz 3, Wacławczyk.
Orlik: Szatkowski, Nobis - Chodysz, Błaszków, Olejnik, Stopiński, Resiak, Wójcik, Zwierz, Wacławczyk, Cwykiel, Bychawski (s), Siwiak, Kosidło (s), T. Sznotala, Pidło, Frańczak, Hirsz. Trener Jerzy Pawłowski.
Kary: 22 - 16 min oraz 22 - 20 min.

W rewanżu Orlik zagrał dodatkowo osłabiony. Stłuczenia barku doznał Paweł Kosidło, a Bychawski ma kontuzję uda.

Trener miał więc zaledwie czterech obrońców i jednego środkowego Krzysztofa Zwierza. Wychowanek KTH zagrał bardzo dobre spotkanie zdobywając trzy bramki. Po jego trafieniu w 44. min był nawet remis 4:4, ale Orlicy go nie utrzymali.

- Mój zespół starał się jeszcze walczyć, ale z upływem czasu zawodnicy opadali z sił - dodał Pawłowski. - Należą im się jednak słowa uznania za to, że w osłabieniu podjęli rękawicę w walce z kandydatem do awansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska