Otwarcie oddziału niewydolności serca w w Szpitalu im. św. Elżbiety w Białej zainaugurowano tańcem

Redakcja
Taniec to ruch, a każda aktywność fizyczna służy naszemu zdrowiu - podkreśla dr  Zdzisław Juszczyk. Na zdjęciu tańczy z pielęgniarką przełożoną  Wandą Fassą.
Taniec to ruch, a każda aktywność fizyczna służy naszemu zdrowiu - podkreśla dr Zdzisław Juszczyk. Na zdjęciu tańczy z pielęgniarką przełożoną Wandą Fassą.
Taniec to zdrowie. Może o tym zaświadczyć dr Zdzisław Juszczyk, który z okazji otwarcia nowego oddziału w swoim szpitalu w Białej wykonał brawurowo tango.

Zatańczył też, niemal jak zawodowiec, wraz z pielęgniarką przełożoną tej placówki Wandą Fassą, walca angielskiego. Uroczyste otwarcie oddziału niewydolności serca w Szpitalu im. św. Elżbiety w Białej miało miejsce kilka miesięcy temu. Ale nic dziwnego, że w środowisku medycznym mówi się o nim do dzisiaj.

- Chciałem wymyślić coś oryginalnego, więc zamiast długich przemówień, jak to bywa na tego typu uroczystościach, zaproponowałem mały show - mówi dr n. med. Zdzisław Juszczyk. - Wcześniej z moją partnerką długo trenowaliśmy pod okiem pana Daniela, nauczyciela tańca z Lubrzy. Bałem się, że pokona nas trema, bo na uroczystości zjawiło się dużo osobistości. Nie było lekko. Czułem się jak uczeń zdający egzamin u profesora. Ale jakoś poszło i chyba się podobało...

Doktor Juszczyk jest specjalistą chorób wewnętrznych, leczy też ludzi cierpiących na różne schorzenia kardiologiczne. Czy oprócz specjalistycznych terapii, konkretnych leków, poleciłby również swoim pacjentom taniec?

- Jak najbardziej! - odpowiada dr Juszczyk. - Przede wszystkim taniec to ruch, a ten umiejętnie dobrany i dawkowany, służy każdemu z nas. Zatańczenie walca angielskiego czy wiedeńskiego nie wymaga specjalnego wysiłku. Co innego, jeśli chodzi o tańce latynoamerykańskie. Do nich bowiem trzeba mieć kondycję, ale i tę można sobie wyrobić.

Jeśli ktoś ma ochotę potańczyć, do czego trwający właśnie karnawał jest doskonałą okazją, to na przeszkodzie nie stoi ani wiek, ani nawet stwierdzone nadciśnienie.

- Tańce należy bowiem traktować jako łagodne ćwiczenia, które trenują serce - podkreśla dr Zdzisław Juszczyk. - Wprawdzie po wykonaniu np. tanga ciśnienie i tętno u każdego (nie tylko u nadciśnieniowca) chwilowo się podnosi, ale tak bywa w przypadku każdego ruchu, bo w ten sposób organizm adaptuje się do wysiłku. Ale potem, dzięki przewadze nerwów błędnych, które zwalniają akcję serca, ciśnienie się obniża. Następuje mniejsze zużycie tlenu.

Nasze życie, według naukowców, jest zaprogramowane na około 3,5 miliardów uderzeń serca. Kardiologom zależy na tym, by tak prowadzić swoich pacjentów, żeby tętno było u nich jak najczęściej wolne, a ciśnienie niskie. Wtedy ich życie będzie wiele dłuższe.

- Dlatego nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby nasi pacjenci nie mogli sobie przynajmniej od czasu do czasu potańczyć - uważa dr Juszczyk. - Dopuszczalne jest nawet uczestniczenie w kursie tańca towarzyskiego po przebytym zawale, jeśli serce jest wydolne i pacjent nie odczuwa duszności. Przeciwwskazaniem jest jedynie niewydolność tego narządu i wysokie ciśnienie, zwłaszcza trudno poddające się leczeniu.

Doktor Juszczyk zachęcił do nauki tańca towarzyskiego także część swojego personelu. Żeby zadbali o sprawność fizyczną, znaleźli sobie jakąś odskocznię i jednocześnie dali dobry przykład pacjentom. Wytrwali jednak nieliczni. On sam tak w tym zasmakował, że uczy się tańca towarzyskiego do tej pory.

Uczęszcza na zajęcia dwa razy w tygodniu do Gminnego Ośrodka w Lubrzy. Taki obrał styl życia, sposób wytchnienia po godzinach pracy, spędzanej przy łóżku chorego, często bardzo stresującej. Opanował też w dostatecznym stopniu sambę, rumbę, fokstrota...Wszystko, co wytrawny tancerz umieć powinien.

Taniec służy zdrowiu w różny sposób. Na przykład rytmy latynoamerykańskie, w które trzeba włożyć mnóstwo energii, mogą pomóc w zrzuceniu zbędnych kilogramów i uzyskaniu zgrabnej sylwetki.

- Taniec, bez względu na to czy jest to walc, paso doble bądź tango, uczy gracji i wdzięku - podkreśla dr Juszczyk. - Nakazuje trzymać plecy prosto, zakazuje się garbić. Myślę, że wyzwala w człowieku same pozytywne cechy charakteru. Uczy samodyscypliny, współpracy i zgrania z partnerem, jeśli ktoś decyduje się tańczyć w parze. To się potem na co dzień przydaje.

Lekarze polecają taniec jako naturalny lek na różne schorzenia psychosomatyczne, które mają swoje źródło m.in. w psychice. Wpływa on kojąco i wyciszająco na osoby znerwicowane, depresyjne. Zamiast się zamartwiać, wykłócać z bliskimi, lepiej pójść potańczyć i pozbyć się złości.

- Taniec wzmacnia mięśnie brzucha, nóg, łagodzi bóle kręgosłupa i po prostu uczy radości życia - zapewnia dr Zdzisław Juszczyk. - Może pomóc na wszystko, o czym wiedzieli już nasi przodkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska