Pacjent chce opatrunku i czasu

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Pielęgniarki Caritas docierają do pacjentów w domach, by zapewnić chorym fachową pomoc medyczną i opiekuńczą oraz ułatwić dostęp do sprzętu rehabilitacyjnego. Na zdjęciu: pielęgniarki z najstarszej w diecezji opolskiej stacji - w Dobrzeniu Wielkim.
Pielęgniarki Caritas docierają do pacjentów w domach, by zapewnić chorym fachową pomoc medyczną i opiekuńczą oraz ułatwić dostęp do sprzętu rehabilitacyjnego. Na zdjęciu: pielęgniarki z najstarszej w diecezji opolskiej stacji - w Dobrzeniu Wielkim. Paweł Stauffer
Około 150 pielęgniarek z 54 działających w regionie stacji opieki Caritas opatruje chorych w domach. Dla wielu starszych osób pielęgniarka Caritasu jest często jedyną osobą, która kupi im chleb i pogada.

Pomagają chorym i seniorom w domach od ponad 20 lat. W 1992 roku powstała pierwsza stacja opieki Caritas w naszym regionie.

- Pielęgniarki są najbardziej rozpoznawalnymi twarzami Caritas Diecezji Opolskiej - uważa jego dyrektor, ks. dr Arnold Drechsler. - Są także dla nas przypomnieniem, że ludzie starsi i chorzy żyją między nami, nawet jeśli na co dzień nie widzimy ich na naszych ulicach, a bywa, że po prostu wolimy ich nie widzieć.

- System opieki zdrowotnej w Polsce się zmienił - tłumaczy Marianna Turczyk, pielęgniarka rejonowa, pracująca w gminie Dąbrowa. - Dziś pacjent jest w szpitalu krótko - tyle, ile wymaga leczenie i wysyła się go do domu. I wtedy zaczyna się nasza rola. Specyficzna, bo pielęgniarka odwiedzająca chorego w domu musi sobie poradzić z każdym pacjentem - chirurgicznym, onkologicznym i neurologicznym. Z dorosłym i z dzieckiem. Tłoczyć płyny dożylnie i robić specjalistyczne opatrunki. Dlatego stale się szkolimy, żeby wszystkie zabiegi wykonywać profesjonalnie.

W sytuacji demograficznej Śląska Opolskiego równie ważne jak pomoc medyczna jest społeczne zaangażowanie pielęgniarek. Dla starszych i samotnych Opolan, pozostających bez opieki bliskich są one często jedynymi osobami zapewniającymi kontakt ze światem.

Monika Kocot, naczelna pielęgniarka Caritas, przyznaje, że wielu seniorów cały dzień podporządkowuje temu - nierzadko - jednemu spotkaniu i jednej rozmowie z pielęgniarką.

- Przywykliśmy, że nasi pacjenci mają zwykle przygotowaną listę pytań, gdy tylko się pojawiamy - dodaje Marianna Turczyk. - Chcą, by ktoś im objaśnił to, co dzieje się na świecie, a w czym wprost z powodu wieku i choroby uczestniczyć nie mogą. Czekają więc, żeby ktoś z nimi zwyczajnie porozmawiał. A mamy i takich pacjentów, którym po udzieleniu pomocy medycznej robimy zakupy, bo chory już z domu nie wychodzi. Nie odmawiamy, bo praca w Caritas - często nam się o tym przypomina - jest także służbą. I myślę, że nasza motywacja religijna jest bardzo ważna.

Zwłaszcza, że nie jesteśmy świetnie opłacane. A spieszyć się trzeba, przeciętnie siostra Caritas jednego dnia zaopatruje 10-12 osób. Dzień pracy robi się za krótki. A to nie jest biuro, które można zamknąć i dokończyć jutro. Pracujemy dla ludzi, przynosimy ulgę i to daje radość.

Ważnym aspektem pracy stacji opieki Caritas i ich pielęgniarek jest wypożyczanie sprzętu niezbędnego chorym leżącym w domach.

Począwszy od specjalistycznego łóżka, przez wózek czy chodzik aż po odsysacz, inhalator czy koncentrator tlenu. Pielęgniarki Caritas muszą sobie radzić z konkurencją na rynku usług medycznych.

- I tej konkurencji nie trzeba się bać - uważa Monika Kocot. - Chorych i samotnych wszystkim wystarczy. Niepokoi to, że o przyznaniu lub utracie kontraktu decydują często względy czysto formalne - ktoś zbił cenę o parę groszy albo ma jakiś certyfikat. Pacjentów o to, czy są zadowoleni, nikt nie pyta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska