Nasi szczypiorniści dostaną zatem okazję do rewanżu za bolesne niepowodzenie, jakiego doświadczyli z puławianami w półfinałowym dwumeczu Pucharu Polski. Choć opolanie, szczególnie w rewanżu, znakomicie wypadli w nim na tle faworyzowanego rywala, wygrywając w Opolu 25-22, po ostatnim gwizdku mieli nietęgie miny. Awans do finału stracili bowiem na trzy sekundy przed końcem ...
- Po latach nikt nie będzie pamiętać, że wygraliśmy ten mecz - mówił zasmucony kapitan Gwardii, Mateusz Jankowski. - Sport jednak czasami uczy pokory. Mimo wszystko jestem dumny z całej drużyny, bo po raz kolejny pokazaliśmy, że mamy ogromny potencjał.
Choć gwardziści przez chwilę żałowali straconej szansy, pierwsza w sezonie wygrana nad Azotami (za czwartą próbą) wyraźnie ich uskrzydliła w kolejnych spotkaniach ligowych. Mowa przede wszystkim o ćwierćfinałowych bataliach z Górnikiem Zabrze. Zawodnicy z Opola sprawili w nich dużą niespodziankę, eliminując z walki o medale zespół, który dużo lepiej od nich spisywał się w fazie zasadniczej. Przed drugim starciem w Zabrzu, po wygranej u siebie 28-24, nie dali się wciągnąć w słowne gierki prowadzone przez niektórych przedstawicieli rywala, i po bardzo dojrzałym występie wprawili w zdumienie nie tylko swoich kibiców, ale i całą Polskę. Na tym jednak absolutnie nie zamierzali poprzestawać, co potwierdzali w kolejnych rozmowach.
- Możemy już mówić o sukcesie, ale jeszcze nie o wielkim - przestrzegał rozgrywający Antoni Łangowski. - Wielki to on będzie, jak wywalczymy medal.
W podobnym tonie wypowiadał się Patryk Mauer.
- Brakuje nam jeszcze w tym sezonie wisienki na torcie - zaznaczał niespełna 20-letni skrzydłowy. - Byłoby nią zdobycie jakiegokolwiek medalu. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że o pokonanie Wisły Płock w półfinale może być trudno, ale już Azotom Puławy mielibyśmy się za co rewanżować.
Tymczasem po pierwszym boju półfinałowym wcale nie było oczywiste, że Gwardii przyjdzie jeszcze w tym sezonie mierzyć się z ekipą z Puław. Opolanie sprawili bowiem ogromną sensację, ogrywając u siebie potentata z Płocka 33-32. W rewanżu jednak Gwardia dzielnie trzymała się tylko przez kwadrans. Potem już Wisła bezapelacyjnie udowodniła swoją wyższość.
Możliwość walki o brąz jest jednak również dla naszej drużyny ogromnym przywilejem. Dość powiedzieć, że w przeszłości męski zespół piłki ręcznej z Opola tylko raz stanął na podium mistrzostw Polski w jej 7-osobowej odmianie. Było to jednak bardzo dawno temu, bo w 1964 roku. Jeżeli teraz Gwardii udałoby się powtórzyć ten wyczyn, byłaby to największa niespodzianka w całym obecnym sezonie PGNiG Superligi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?