Pięć lat więzienia dla bandyty

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Najważniejsi świadkowie odwołali obciążające zeznania, ale Sąd Rejonowy w Opolu i tak skazał w piątek Henryka P. pseudonim "Pineza" na pięć lat więzienia.

Proces trwał rok. Towarzyszyły mu szczególne środki ostrożności. Kiedy oskarżony pojawiał się w sądzie, gmach obstawiali uzbrojeni po zęby funkcjonariusze jednostki antyterrorystycznej. Każda osoba wchodząca do budynku była dokładnie sprawdzana. "Pinezy" pilnowało zawsze czterech antyterrorystów.
Henrykowi P. przypisuje się także kierowanie opolskim światem przestępczym - ale w tym procesie oskarżony został o przestępstwa dokonane na dwóch mieszkańcach Opolszczyzny. Wymuszenia rozbójniczego dokonał na R. D., a ciężkiego pobicia - na R. P. Obu tych przestępstw dopuścił się pod koniec 1998 i na początku 1999 roku.

Akt oskarżenia prokuratura oparła na zeznaniach ofiar "Pinezy", złożonych zaraz po dokonaniu przestępstw. Te jednak zostały podczas procesu odwołane.
Przed trzema laty R. D. zeznał, że osobą, która groziła mu wywiezieniem do lasu i przestrzeleniem kolan, mógł być Henryk P. Rozpoznał go także na zdjęciu. W chwili rozboju "Pineza" żądał od niego zapłacenia 2 tysięcy dolarów. Na początku 1999 roku R. D. odwołał jednak obciążające zeznania. Podczas procesu ponownie stwierdził, że nie zna oskarżonego, a okazane mu zdjęcie było sprzyjającą pomyłce niewyraźną kserokopią oryginału.

R. P. został wywieziony do lasu i brutalnie pobity. Obrażenia, których doznał w lutym 1999 roku, były na tyle poważne, że operowano mu lewą nerkę. P. jeszcze w szpitalu obciążył zeznaniami "Pinezę", ale podczas procesu wszystko odwołał. Stwierdził, że uległ wówczas sugestii policjantów, którzy wykorzystali jego złą dyspozycję fizyczną i psychiczną.

W piątek jednak sąd uznał, że złożone podczas przesłuchań policyjnych zeznania R. D. i R. P. mają taką samą wartość, co zeznania złożone podczas procesu.
- Jeżeli do ich wcześniejszych zeznań dodamy wyjaśnienia innych osób uczestniczących w procesie, wszystko układa się w logiczną całość i potwierdza winę oskarżonego - uzasadniał wyrok prowadzący sprawę sędzia.
Podczas procesu sąd przesłuchał wielu znajomych i członków rodziny poszkodowanych. Z ich słów wynikało, że obaj mężczyźni mogli być zastraszani.
- Faktem jest, że poszkodowani z jakichś powodów obawiali się mówić przed sądem prawdę - ocenił sędzia.
Prokuratura żądała 10 lat pozbawienia wolności dla "Pinezy". Sąd skazał go na pięć lat więzienia. Oskarżony przyjął werdykt z kamienną twarzą. Przed jego ogłoszeniem jeszcze raz zapewnił o swojej niewinności. Z sali sądowej policjanci wyprowadzali go zakutego w łańcuchy. Na korytarzu "Pineza" chwilę naradzał się z obrońcą.

- Będziemy składać apelację. Nie ma innej możliwości, skoro oskarżony nie przyznaje się do winy - zapowiedział mecenas.
Na wysokość kary miał wpływ fakt, że "Pineza" dopiero pierwszy raz stawał przed sądem. Obecnie jednak wydział przestępczości zorganizowanej Opolskiej Prokuratury Okręgowej prowadzi śledztwo w sprawie kierowania przez niego grupą przestępczą działającą na terenie Opola.
W zakończonym wczoraj procesie karę dwóch i pół roku więzienia otrzymał Rusłan K., obywatel Ukrainy, który wraz z "Pinezą" zastraszał R. D. Oba wyroki są nieprawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska