Pięćdziesiąt złotych na głowę

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Zarząd Gminy Lubsza przyjął wczoraj nową metodę podziału budżetu. Teraz każde z dwudziestu sołectw w gminie otrzyma własne pieniądze, które przeznaczy na cel uchwalony przez mieszkańców.

JAK TO ROBIĄ INNI
- Ja to nazywam demokracją bezpośrednią i w naszym przypadku sprawdziła się ona bardzo dobrze - mówi wójt gminy Brzeg Andrzej Pulit.
W jego gminie sołectwa otrzymują własne środki już od 10 lat.
- W ten sposób zmniejsza się pole do konfliktów, bo nikt nie może zarzucić zarządowi czy radzie, że źle gospodaruje pieniędzmi. Mieszkańcy na zebraniach biorą na siebie odpowiedzialność, dyskutują, jak podzielić pieniądze, i uczą się w ten sposób demokracji. Oczywiście, jeżeli sołectwo podejmuje się jakiegoś dużego zadania - np. kanalizacji, to staramy się znaleźć dodatkowe pieniądze poza budżetem - np. w funduszach ochrony środowiska, tak aby zadanie zostało zrealizowane w całości. Na podział między sołectwa przeznaczamy ostatnio około 1,2 mln zł - to jest około 10 proc. budżetu. Drugie tyle dajemy na inwestycje i te środki wzajemnie się uzupełniają. Do mieszkańców należy też inicjatywa - oni sami proponują, jaką inwestycję chcą wykonać.

Dotąd, kiedy mieszkańcy zgłaszali swoje potrzeby, to był prawdziwy koncert życzeń - mówi Wojciech Jagiełłowicz, wójt gminy Lubsza. - To nie jest nowość, bo taki system wprowadziła już dawno gmina Brzeg, ale mamy również podobny przykład w naszej gminie - w Raciszowie, gdzie sołectwo otrzymuje pieniądze za zgodę na wysypisko śmieci - podkreśla wójt. - Kiedy z pierwszego zebrania wyszedłem z zapisaną listą życzeń, to po wycenieniu tych prac na kolejnym spotkaniu mieszkańcy sami wskazywali zadania, z których można zrezygnować - kontynuuje Jagiełłowicz.

W przyszłorocznym budżecie kwota do podziału między sołectwa to około 450 tys. zł. Na więcej gmina nie mogła sobie pozwolić, bowiem ma do wykonania zadania własne - takie jak utrzymanie szkół, przedszkoli, ośrodka pomocy społecznej, świetlic wiejskich.
- Na ostatniej sesji mówiłem, że wprowadzimy taką metodę, pod warunkiem, że znajdziemy przynajmniej po 50 zł na osobę, bo gdyby to było 10 zł, to plan nie miałby sensu - mówi wójt. - I tyle wolnych pieniędzy udało się wygospodarować.
Teraz najmniejsze sołectwo w gminie - liczący 116 mieszkańców Raciszów - otrzyma do swojej dyspozycji niecałe 6 tys. zł.
- To może niedużo, wystarczy na jedną lampę we wsi, ale nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby zostawiać te środki na kolejny rok i wtedy łącznie będzie to już większa kwota, albo porozumiewać się z sąsiednimi sołectwami i planować wspólne inwestycje - dodaje Jagiełłowicz.
- Byłoby jeszcze lepiej, gdyby tych pieniędzy było więcej - mówił Józef Jakubowski, sołtys największej miejscowości w gminie. - Ale nawet te 50 zł od osoby to jest dużo i tak będzie na pewno znacznie lepiej. Wreszcie nie będę musiał prosić wójta o pieniądze na każdą tabliczkę czy rurkę - wyjaśnia sołtys.

Właśnie tabliczki z nazwami ulic na nowym osiedlu w Lubszy oraz chodnik na ul. Kamiennej Jakubowski wymienia jako najpilniejsze zadania. Dodaje do tego jeszcze parking przy ośrodku zdrowia. Takie inwestycje w Lubszy będą możliwe, bo licząca ponad 1300 osób miejscowość otrzyma ponad 60 tys. zł. - Będę starał się przekonać wójta, aby do naszych mieszkańców doliczyć również tych niezameldowanych - planuje sołtys Jakubowski i wylicza, że wtedy 50 zł można byłoby pomnożyć przez 1400.
Ostateczna decyzja o przeznaczeniu pieniędzy będzie należała do zebrania wiejskiego.
- To będzie prawdziwa społeczna ocena potrzeb - mówi wójt Jagiełłowicz. - A te pieniądze będą jeszcze mobilizowały mieszkańców do pracy. Bo jak uda im się kupić np. kostkę, to będą mogli włożyć własną robociznę i takim gospodarskim sposobem położyć chodnik na dłuższym odcinku - dodaje wójt i zapewnia, że ma 100-procentowe poparcie sołtysów do tego pomysłu.
- Ja jestem za takim rozwiązaniem, bo teraz mieszkańcy nie mają wielkiej korzyści ze swojej gminy - mówi Teresa Kadłubowska, sołtys Pisarzowic. - Choć niektórzy mieszkańcy obawiają się, że jak wieś weźmie te pieniądze, to gmina całkowicie odżegna się od pomocy - zdradza obawy Kadłubowska.

Obawy mają również niektórzy radni, wskazujący, że za kwotę 450 tys. zł można byłoby rozpocząć dużą inwestycję, np. wodociągowanie.
- My nie rezygnujemy z takich prac, w przyszłym roku planujemy wodociąg w Stawach koło Czepielowic i Leśnej Wodzie, chcemy też kanalizować Mąkoszyce - zapewnia gospodarz gminy. - Oczywiście można byłoby budować np. salę gimnastyczną przy którejś ze szkół, ale nie można zapominać, że w gminie mamy 20 sołectw.
Podział pieniędzy pomiędzy wsie ma też jeszcze jedną zaletę - może mobilizować mieszkańców do płacenae podatków.
- Tych pieniędzy nie damy w styczniu, ale będziemy przekazywać tak, jak do gminy spływają środki z podatków - zapewnia wójt. - I jeśli w którymś z sołectw ściągalność będzie bardzo niska, to odbije się to właśnie na pieniądzach przypadających na tę miejscowość. Bo nie możemy zabierać szkołom czy ograniczać środki na zadania własne - podkreśla Wojciech Jagiełłowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska