Pierwszy zjazd absolwentów nyskiej PWSZ

To był pierwszy zjazd, ale na pewno nie ostatni. Kolejny zorganizujemy już za pięć lat. Miejmy nadzieję, że wówczas spotkamy się w jeszcze większym gronie - mówi Bartłomiej Kozak z biura karier nyskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, która tydzień temu gościła w swoich murach byłych studentów i wykładowców.

W sumie na spotkanie po latach stawiło się około 150 osób.

- Z jednej strony to sporo, ale z drugiej mogło nas być jeszcze więcej - przyznaje Bartek Kozak. - W końcu przez te dziesięć lat istnienia szkoły dochowaliśmy się 7300 absolwentów!

Ci, którzy zdecydowali się przyjechać do Nysy nawet z najdalszych zakątków kraju, a także spoza jego granic, nie żałowali. Wspomnieniom i rozmowom nie było końca.

- Takie spotkania są dla nas bardzo cenne - zapewniali uczestnicy. - Rozmawiamy o tym, co wydarzyło się po studiach, jakie mamy plany, jak układa nam się życie zawodowe i prywatne.

A niektórym naprawdę się powiodło, o czym będzie można przekonać się już niebawem, gdy uczelnia podsumuje ankiety wypełniane podczas zjazdu przez absolwentów: - Badaliśmy co robią, czym się zajmują i ile zarabiają - tłumaczy Kozak. - Szczegółowych wyników ankiet jeszcze nie mamy, ale już teraz można stwierdzić, że nyskim absolwentom źle się nie wiedzie.
Potwierdzają to sami uczestnicy zjazdu, z których spora część pracuje w znanych firmach na kierowniczych stanowiskach. Na prace i wynagrodzenie nie narzekają zwłaszcza absolwenci zarządzania i inżynierii produkcji, architektury i informatyki. Nierzadko też odnoszą międzynarodowe sukcesy!

- Szkoda, że nie było z nami Andrzeja Olchawy, który ukończył informatykę, a dziś pracuje w Centrum Kosmicznym we Francji i zajmuje się projektami dla NASA - mówi pan Bartek.

Podczas I Zjazdu Absolwentów PWSZ znalazło się również miejsce na chwilę podniosłą i uroczystą - odsłonięcie tablicy upamiętniającej zjazd i 10-lecie istnienia szkoły.