Pieszo wędrują przez Polskę i informują chorych o stwardnieniu rozsianym

Fot. Klaudia Bochenek
Marek i Konrad kilka dni spędzili w Nysie: - To wycieczka, ale fajnie, że ma głębszą treść!
Marek i Konrad kilka dni spędzili w Nysie: - To wycieczka, ale fajnie, że ma głębszą treść! Fot. Klaudia Bochenek
Marek i Konrad zorganizowali marsz dla chorych na stwardnienie rozsiane. Odwiedzając chorych w Polsce opowiadają im o chorobie.

Na co dzień zapominamy o 60 tysiącach chorych na stwardnienie, a przecież oni są obok nas. Sąsiadka w klatce na dole, facet z pierwszego piętra, dziewczynka z naprzeciwka.

Rzecz jasna, że ich nie wyleczymy, ale możemy pomóc, wesprzeć. Zwolnić miejsce na parkingu, uśmiechnąć się, pójść z nimi na spacer albo do pubu.

Porozmawiać o chorobie, namówić do rehabilitacji - tłumaczy z pasją 31-letni Marek Chorąży z Katowic. 7 maja w Cieszynie rozpoczął, dedykowany chorym na SM, marsz przez Polskę.

Marek jest przekonany, że w Polsce za mało mówi się o tej nieuleczalnej chorobie. Stąd chorzy często zniechęcają się do leczenia, ćwiczeń, rezygnują z walki.

- Kilkanaście lat temu na stwardnienie zachorowała moja ciotka i gdyby nie fakt, że sama jest farmaceutką, jej brat - lekarzem, a ojciec dziekanem farmacji pewnie jeszcze długo byłaby w punkcie wyjścia i o chorobie nie wiedziała prawie nic - twierdzi Marek.

- Bo mało kto wie na przykład, że cierpiącym na SM ulgę przynosi krioterapia, że promienie słoneczne mają zbawienny wpływ na ich samopoczucie... 31-latek dodaje również , że Polska jest prawdopodobnie jedynym krajem, gdzie leczenie SM refundowane jest przez czas ograniczony:

- Maksimum trzy lata! To kompletny bezsens, bo kiedy terapia zaczyna już przynosić pierwsze efekty, NFZ mówi “stop"!
Stąd pomysł marszu dookoła Polski. Marek wie, że sam nie zdoła doinformować wszystkich 60 tysięcy “rozsianych".

Ba, nawet nie chce tego robić, bo przecież nie jest lekarzem. Ale wierzy, że być może uda mu się zwrócić uwagę na problemy chorych, nagłośnić akcję. I chyba całkiem sprawnie mu to idzie, bo jakiejkolwiek miejscowości nie odwiedzi, ludzie się interesują, spotykają z nim, dołączają do marszu.

Tak jak 29-letni Konrad Strycharski, który również postanowił przemierzyć nasz kraj, by wesprzeć chorych na stwardnienie. - Idziemy po 30 - 50 kilometrów dziennie, śpimy tam, gdzie noc nas zastanie - uśmiecha się Konrad.

- Czasem jest to namiot, jakieś schronisko, albo po prostu dobrzy ludzie, którym problemy związane z SM nie są obojętne.

Marek i Konrad przeszli już blisko 4 tysiące kilometrów. Kilka dni temu odwiedzili Nysę, a w niej znajomych i przyjaciół. Za kilka dni skończy się ich podróż, bo dojdą z powrotem do Cieszyna:

- Jeśli dzięki naszej akcji choćby jeden chory lepiej się poczuje, czegoś się dowie, nabierze sił do walki, to będzie oznaczać, że oprócz fajnej wycieczki krajoznawczej zrobiliśmy coś więcej. Że było warto!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska