Piłka ręczna. 'Ursus' pociągnął grę gospodarzy

fot. Sławomir Jakubowski
Daniel Skowroński (z piłką) rzucił sześć bramek.
Daniel Skowroński (z piłką) rzucił sześć bramek. fot. Sławomir Jakubowski
I liga mężczyzn. ASPR zrewanżowała się radomianom za porażkę z I rundy.

Protokół

Protokół

ASPR Zawadzkie - AZS Radom 33-22 (17-13)
ASPR: Janik, Romatowski, Wasile-wicz - Droździk 7, Pietrucha 5, Kryń-ski 2, Skowroński 6, Bykowski, Baran 3, Całujek 2, Morzyk 1, Giebel 2, Swat 3, Knop 2. Trener Gienadij Kamielin.
AZS: Kuczyński, Kowalski - Cupryś, Kalita 5, P. Misiewicz 3, Mroczek 4, Przykuta 2, Świeca 2 - Guzik 1, Kulik, K. Misiewicz 5. Trener Karol Drabik.
Sędziowali Grzegorz Christ (Wrocław) i Tomasz Christ (Świdnica). Kary: ASPR - 6 min; AZS - 12 min. Widzów 350.

Chcieliśmy ułożyć sobie grę powolutku - opisywał początek spotkania Artur Pietrucha. - Byliśmy bardzo skoncentrowani i pragnęliśmy odkuć się za niespodziewaną i wysoką porażkę w Radomiu.

Za sprawą Pietruchy i Daniela Skowrońskiego od początku inicjatywę przejęli miejscowi. Na trybunach po każdej udanej akcji tego drugiego można było usłyszeć gromkie "Ursus, Ursus".

Początek drugiej odsłony przyniósł trzy kolejne bramki gospodarzom, którzy w ten sposób wrócili do 7-bramkowej przewagi z końcówki pierwszej połowy.

- Pierwsze słowa trenera jakie padły w szatni w przerwie to przypomnienie nam o konsekwencji w grze - podkreślał skrzydłowy Paweł Swat. - Pociągnęliśmy ostro w obronie i poszło parę szybkich kontr. To ustawiło początek i pozwoliło na swobodną grę.

Pod koniec mocno z tonu spuścili przyjezdni i gracze z Zawadzkiego mogli cieszyć się z wysokiej wygranej.

- Porównuję końcówkę poprzedniej rundy z początkiem obecnej i muszę przyznać, że gra ASPR- u wygląda dużo lepiej - ocenił były zawodnik Marek Kaczka. - Lepsza skuteczność, a przede wszystkim zdecydowanie lepsza gra w defensywie.

Głównie chodzi mi o blok. Cztery czy pięć piłek wyłapanych przez obrońców zdarza się w jednym spotkaniu niezmiernie rzadko. Dzisiaj w grze drużyny trudno znaleźć było jakiś słaby punkt.

Bardziej surowi w ocenie byli miejscowi kibice, bracia Krzysztof i Józef Krzyżowscy.

- Jak nasi wychodzą z wynikiem do przodu, to później trochę schodzi z nich powietrze - zauważyli Krzyżowscy. - Na szczęście później znowu było do przodu.

Pomimo tej arytmii w grze trener Gienadij Kamielin był zadowolony z gry i wyniku.

- Pochwalę swoich zawodników, gdyż rozegraliśmy dobry mecz - stwierdził Kamielin. - Kluczem do wygranej była dobra obrona, co widać po straconych ledwie 22 bramkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska