Piotr Kraśko w Opolu
Spóźnił się dwie minuty, co Tomasz Zacharewicz z opolskiej TV wykorzystał do pytania, czy Kraśko wyobraża sobie spóźnienie wiadomości: - Jasne że tak - odpowiedział bohater wieczoru: - Byłby to wprawdzie dramat dla ekipy telewizyjnej, ale nie przesadzajmy. Często bywam na Mazurach i widzę jak ludzie żyją obok i pomimo gorączki, którą my dziennikarze wywołujemy. To co dla nas mogłoby być tragedią, dla tych ludzi jest niezauważalne. Mają zdrowy dystans.
Kraśko opowiadał o swoich reporterskich wojażach po świecie i powodzie dla którego napisał książkę. Dlaczego? : - Bo żal mi się zrobiło, że te ludzkie historie w dwu-trzy minutowych wydaniach serwisów informacyjnych muszą być aż tak skracane. Możemy pokazać wybuch bomby w Libanie, ale brak już jest czasu na pokazanie dzieci, którego ojca ta bomba okaleczyła, i który do końca życia zostanie żebrakiem. Brakuje czasu, by pokazać dramat pięciolatka z Konga, który przeżył tylko dzięki ONZ, ale jego bliskich wymordowano, wieś spalono, i ten dzieciak jedyne co ma w życiu to koszulkę od akcji humanitarnej. Ta książka jest po to, by dokończyć opowiadania o tym, co zdarza się na świecie każdego dnia, i zwłaszcza z szacunku dla ofiar konfliktów.
Jak ma się zachować reporter, który będąc na linii frontu widzi rannego - padło pytanie. Kraśko: - Jak każdy normalny człowiek, który widząc, że nikt inny nie może udzielić rannemu pomocy, odkłada kamerę i sam stara się pomóc. Ale zasadą powinno być nieangażowanie się po którejkolwiek ze stron. Bo reporter nie zna wszystkich światowych kultur, zwyczajów i tradycji. Trzeba uważać, by nie stać się mimowolną stroną w jakimś konflikcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?