Piotr Madajczyk: - Steinbach odeszła, ale zyskała

fot. Witold Chojancki
Prof. Piotr Madajczyk
Prof. Piotr Madajczyk fot. Witold Chojancki
Do odejścia Steinbach należało użyć cichej Dyplomacji, nie głośnych sporów - mówi prof. Piotr Madajczyk, niemcoznawca w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.

Erika Steinbach zrezygnowała z udziału w radzie fundacji upamiętniającej wypędzenia. Powinniśmy się cieszyć?
- Skoro Erika Steinbach wykreowała się, a po części została wykreowana na symbol zła w relacjach polsko-niemieckich, to jej wycofanie się - w wymiarze symbolicznym właśnie - jest istotne i jako takie może cieszyć. Natomiast w koncepcji funkcjonowania fundacji ta rezygnacja niczego nie zmieni. Związek Wypędzonych jak miał trzy miejsca w radzie fundacji, tak ma je nadal, a osoby, które w niej zasiądą, będą reprezentowały to samo stanowisko co Steinbach.

- Senator PO Stefan Niesiołowski rezygnację uznał za sukces rządu. Premier odejście Steinbach ocenił chłodno, a politycy PiS twierdzą, że to pyrrusowe zwycięstwo, bo wypędzenia i tak zostaną upamiętnione. Kto ma rację?
- Ocena zależy od spojrzenia na polsko-niemiecką historię. Część naszego społeczeństwa nie akceptuje żadnego muzeum, centrum czy fundacji upamiętniającej wypędzenia, obojętnie, z Eriką Steinbach czy bez niej. Jego druga część - i tego wyrazem jest dwugłos w obrębie PO - zadaje sobie pytanie, czy Polska nie nadała w ostatnich tygodniach sprawie Eriki Steinbach zbyt wielkiego znaczenia. Skoro w jej rezygnację zaangażował się człowiek o takim autorytecie jak Władysław Bartoszewski, to cała sprawa urosła do rangi jakiegoś niesamowitego symbolu. I w tej perspektywie jej odejście może być intepretowane jako sukces. A moim zdaniem, przy wszystkich negatywnych wypowiedziach i zachowaniach Eriki Steinbach, zagrożenie z nią związane zostało chyba wykreowane przesadnie. Jej głos nie był - choćby na tle Powiernictwa Pruskiego - głosem skrajnym.
- Czy Erika Steinbach zyska swoją rezygnacją w oczach Niemców?
- Zyskała choćby to, że przez długi czas była na pierwszych stronach prestiżowych gazet. Stała się niezwykle popularna. Dla Związku Wypędzonych jest symbolem marginalizowania tej organizacji. Wniosek? Trzeba było doprowadzić do jej rezygnacji cichą, a skuteczną dyplomacją, nie za pomocą głośnych i widowiskowych sporów.

- Jak po konflikcie o Erikę Steinbach postrzegają Polskę Niemcy?
- Ton niemieckich mediów był dość jednolity. Nawet jeśli nie popierano Steinbach w wielu sprawach, to jednocześnie gazety pisały, że polskie argumenty są demagogiczne, wyolbrzymione i przesadne, a ona sama została zaszantażowana i zniesławiona. Słowem, w Niemczech powstał taki obraz: Nie zgadzamy się z Eriką Steinbach, ale to, co robi Polska, jest agresywne, niezrozumiałe i niemożliwe do zaakceptowania. Podsumowując, oczywiście, dobrze się stało, że Erika Steinbach nie zasiądzie w radzie, ale straty, które przy tym powstały, są chyba nawet większe niż korzyści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska