Po inauguracyjnej partii kompletnie nic nie wskazywało na to, że spotkanie potrwa ponad dwie i pół godziny. Siatkarze z Nysy weszli bowiem w mecz fatalnie. Nie funkcjonowało w ich szeregach przyjęcia, co przekładało się na bardzo niską jakość poczynań całego zespołu w ataku (w pierwszym secie tylko 4/22 - 18 procent). Po stronie Vervy seryjnymi zagrywkami popisywał się Igor Grobelny, w ofensywie brylował Bartosz Kwolek, a na środku siatki dzielił i rządził Piotr Nowakowski. Stąd też gospodarze zwyciężyli aż 25:10!
Taki nokaut zmusił trener nysan Krzysztofa Stelmacha do gruntownych zmian. Od początku drugiej odsłony w "szóstce" pojawili się przyjmujący Kamil Długosz i środkowy Mariusz Schamlewski, którzy zastąpili odpowiednio Bartosza Bućkę i Macieja Zajdera. Te korekty w składzie okazały się bardzo dobrym posunięciem. Obaj nowi gracze wnieśli do gry Stali wiele dobrego, choć w jej przebudzeniu największą rolę odegrał niezawodny atakujący Wassim Ben Tara. To on był liderem ofensywnym z prawdziwego zdarzenia i swoimi udanymi zagraniami poprowadził gości do wygranej 25:22.
Scenariusz trzeciego seta przypominał mocno to, co działo się w poprzednim. Z tą różnicą, że coraz bardziej zniecierpliwiony trener miejscowych Andrea Anastasi również zaczął szukać przetasowań w składzie. Wykonywane przez niego ruchy nie wybijały jednak z rytmu cały czas dobrze grającej drużyny z Nysy. Doszło do zaciętej końcówki, w której o triumfie Stali 25:23 przeważyły detale: skuteczny blok wprowadzonego zadaniowo pod siatkę Michała Filipa i punkty serwis Schamlewskiego.
O losach czwartej partii zdecydował natomiast jej początek. Ekipa Vervy szybko wypracowała sobie kilka punktów zaliczki i później spokojnie kontrolowała przebieg rywalizacji. Było to dla niej możliwe w dużej mierze dlatego, że w jej szeregach na dobre przebudził się atakujący Michał Superlak. Ambitnie walcząca Stal w pewnym momencie co prawda przegrywała już tylko 18:20, ale więcej nie była w stanie wskórać i skończyło się wynikiem 25:22 dla gospodarzy.
Do stanu 13:9 nie podlegała również dyskusji przewaga miejscowych w piątym secie. Wtedy jednak w polu zagrywki pojawił się Ben Tara. Serią swoich potężnych uderzeń zza linii dziewiątego sprawił, że Stal wyrównała na 13:13. A potem rozgorzała długa walka na przewagi, w której swoje szanse na zamknięcie spotkania mieli jedni i drudzy. Nysanie otrzymali takowe dwie, ale koniec końców wojnę nerwów wygrała Verva (20:18).
Tym samym gracze naszego beniaminka musieli pogodzić się z siódmą w tym sezonie porażką w tie-breaku, na siedem rozegranych. Zdobyty punkt znów przybliżył ich jednak do realizacji celu, jakim jest utrzymanie się w PlusLidze.
Verva Warszawa Orlen Paliwa - Stal Nysa 3:2 (25:10, 22:25, 23:25, 25:22, 20:18)
Verva: Trinidad, Kwolek, Wrona, Superlak, Grobelny, Nowakowski, Wojtaszek (libero) oraz Ziobrowski, Szalpuk, Kozłowski.
Stal: Komenda, Bućko, Zajder, Ben Tara, Łapszyński, M'Baye, Ruciak (libero) oraz Długosz, Szczurek, Schamlewski, Filip, Dembiec (libero).
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?