PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wyrwała wygraną nad AZS-em Olsztyn i jest bliżej finału

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Siatkarze Zaksy zostawili na boisku w Olsztynie mnóstwo zdrowia. Na zdjęciu: Benjamin Toniutti.
Siatkarze Zaksy zostawili na boisku w Olsztynie mnóstwo zdrowia. Na zdjęciu: Benjamin Toniutti. Oliwer Kubus
Nasi siatkarze zwyciężyli na wyjeździe 3:2 w pierwszym meczu półfinałowym. Od gry o złoty medal dzieli ich zatem już tylko jeden triumf.

Nasi siatkarze przystępowali do tej rywalizacji ze sporą przewagą psychologiczną. Była ona spowodowana faktem, że w fazie zasadniczej dwukrotnie okazali się lepsi od olsztyńskiej ekipy. Oba starcia miały jednak odmienny przebieg. O ile w pierwszej rundzie, w Kędzierzynie-Koźlu, ZAKSA wygrałą dopiero w tie-breaku, o tyle już w rewanżowej nie dała rywalom żadnych szans, rozbijając go 3:0 w zaledwie 71 minut.

Scenariusz rywalizacji obu zespołów w play-off znacznie bardziej przypominał jednak to, co działo się na Opolszczyźnie. Zawodnicy z Olsztyna już od pierwszych akcji pokazali, że nie przypadkiem wyeliminowali w barażu o półfinał Resovię Rzeszów.

Dowodzeni przez świetnie grającego czeskiego atakującego Jana Hadravę potwierdzili, że w pełni zasługują na walkę o medale. Przez większą część inauguracyjnego seta to oni dyktowali warunki gry. Kędzierzynianie przetrzymali jednak ich napór i w końcówce, głównie za sprawą udanych zagrań Mateusza Bieńka i Maurice’a Torresa, udało im się przełamać przeciwnika.
Przegrana po walce na przewagi nie rozregulowała jednak dobrze funkcjonującej olsztyńskiej drużyny. Mocno we znaki dał się ZAKSIE środkowy Miłosz Zniszczoł. Znacząco pomógł on swojej ekipie odskoczyć na 11:7. Tym razem takiej zaliczki ona już nie wypuściła i pewnie triumfowała do 20.

W trzeciej partii nasz zespół również miał ogromne problemy, ponieważ po drugiej stronie siatki rozszalał się Belg Tomas Rousseaux. Seria skutecznych jego ataków zapewniła AZS-owi prowadzenie 11:6. Utrzymywało się ono niemal do samego końca odsłony. ZAKSA była już w naprawdę trudnym położeniu, gdyż przegrywała nawet 20:23.

Wtedy jednak rękę podali jej olsztynianie. W najważniejszych momentach popełnili trzy błędy, z czego dwa były autorstwa świetnie grającego wcześniej Hadravy. Z takiej „pomocy” mistrzowie Polski nie omieszkali skorzystać.

To jednak również nie załamało gospodarzy, którzy ani na moment nie spuścili w czwartym secie z tonu. Był on najbardziej wyrównany, ponieważ od pierwszej do ostatniej akcji żadna z ekip nie mogła sobie wypracować bezpiecznej zaliczki. Przede wszystkim za sprawą przebudzenia Hadravy doszło do walki na przewagi, którą lepiej rozegrali tym razem olsztyńscy gracze.

Najwięcej emocji było jednak w piątej odsłonie, która okazała się idealnym zwieńczeniem tego dramatycznego meczu. Kiedy ZAKSA wygrywała w nim już 7:3, wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Jednak nic bardziej mylnego, ponieważ szybko straciła tą zaliczkę, a następnie musiała nawet bronić piłki meczowej. Z opresji wyszła jednak obronną ręką . Do sukcesu w tie-breaku poprowadził ją Sam Deroo, zdobywając w nim sześć punktów.

Pierwszą szansę zapewnienia sobie awansu do finału kędzierzynianie otrzymają już w sobotę, kiedy to dojdzie do drugiego ich boju z AZS-em (godz. 20.30). Jeżeli zaliczyliby niepowodzenie, finalistę wyłoni trzecia, niedzielna potyczka (również godz. 20.30).

AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:27, 25:20, 23:25, 27:25, 17:19)
AZS: Woicki, Andringa, Kochanowski, Hadrava, Rousseaux, Zniszczoł, Żurek (libero) - Kańczok, Pliński. Trener Roberto Santilli.
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) - Jungiewicz. Trener Andrea Gardini.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska