Po wojnie działało w Kluczborku lokalne radio. Jednym z jego pracowników był ojciec Olgi Tokarczuk

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Józef Tokarczuk (stoi czwarty z lewej) na spotkaniu w Krzywiczynach w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Józef Tokarczuk (stoi czwarty z lewej) na spotkaniu w Krzywiczynach w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Milena Zatylna
Mało kto wie, że powojenne losy rodziny Olgi Tokarczuk związane były z powiatem kluczborskim. Ojciec przyszłej pisarki i noblistki, Józef, nie był postacią anonimową - pracował w Powiatowym Domu Kultury i kluczborskim radiowęźle.

W 1945 roku Józef Tokarczuk z rodzicami - mamą Olgą i ojcem Stefanem - przyjechał w okolice Kluczborka z Kresów Wschodnich w ramach tzw. repatriacji. Miał wówczas 10 lat.

- Byliśmy z Józkiem niemal rówieśnikami. Przed wojną mieszkaliśmy w tej samej wsi – Płauczy Małej, powiat Brzeżany, województwo tarnopolskie, która dziś znajduje się na Ukrainie – wspominał niedawno zmarły Eugeniusz Błaszków z Kluczborka. - W 1945 roku zostaliśmy ewakuowani do powiatu kluczborskiego. Trafiliśmy do Kujakowic. Tam chodziliśmy do szkoły podstawowej – Józek klasę wyżej ode mnie. Był też ministrantem.

W Kujakowicach rodzina Tokarczuków mieszkała przez rok, a następnie przeprowadziła się do Krzywiczyn. Tam w 1946 roku zmarł Stefan Tokarczuk – na jego nagrobku znajduje się informacja, że to pierwszy repatriant pochowany na miejscowym cmentarzu.
Mama Józefa Tokarczuka wkrótce powtórnie wyszła za mąż za Jana Starościaka.

- Tato był kawalerem, młodszym od pani Olgi o kilka lat, musiała być piękną kobietą, skoro się zakochał, ożenił się z nią i wziął na wychowanie pasierba – mówi Bogdan Starościak, syn Jana z drugiego małżeństwa. - Poznali się na pewno w Krzywiczynach.

Spod Wołczyna Olga i Jan, z nastoletnim Józkiem przeprowadzili się bliżej Kluczborka, do Smard, gdzie Starościak pracował jako milicjant. Zamieszkali w budynku poczty.

-Pamiętam Józka doskonale - wysoki, czarnowłosy i bardzo aktywny – wspomina Teresa Czaja. - Wszędzie go było pełno. Typ społecznika, który zawsze coś chciał robić, ulepszać, działać.

- Moja starsza siostra, która należała do drużyny, wspomina, że był bardzo przystojny i charyzmatyczny - mówi Ewa Zgadzaj-Martyniuk. - Dziewczyny się w nim kochały.

Tuż po osiągnięciu pełnoletności Józef Tokarczuk został instruktorem w Powiatowym Domu Kultury w Kluczborku. Prowadził chóry i zespoły działające pod egidą placówki – w mieście i w świetlicach, które były niemal w każdej wiosce.

Pracował również w kluczborskim radiowęźle – był jednym z jego filarów obok redaktora naczelnego Michała Szewczyka i Tadeusza Wesołowskiego.

Były to audycje nadawane za pomocą radiofonii przewodowej z budynku kluczborskiej poczty. Żeby móc je odbierać, trzeba było mieć w domu specjalny odbiornik zwany popularnie „kołchoźnikiem”. Odbiorniki były montowane niemal w każdym budynku w mieście, bo program radiowęzła cieszył się dużym powodzeniem.

W Archiwum Państwowym w Opolu znajdują się dokumenty dotyczące kluczborskiej rozgłośni z lat 1954 - 1956.

Pierwsza strona to maszynopis z wykazem członków kolegium redakcyjnego – przy Józefie Tokarczuku ktoś „życzliwy” niebieskim atramentem zanotował uwagę, a może raczej „uprzejmie doniósł”, iż: „mówił, że i tak będzie mało pieniędzy” - nie wiadomo, czy chodziło o pieniądze na prowadzenie radiowęzła czy na wynagrodzenia dla jego pracowników (dziennikarze teoretycznie pracowali w nim społecznie, ale raz na kwartał najaktywniejszym przyznawano nagrody pieniężne).

Oprócz Tokarczuka wymienieni zostali: Tadeusz Wesołowski, Michał Szewczyk, M. Jakubek, Stanisław Krzykała, M. Stachnik, Jan Kwiatek, Edward Kula i Tadeusz Gocyła. Są też nazwiska lektorów: Elżbieta Gawlik, Janina Radaczyńska, Krystyna Tryczyńska i znów Tokarczuk, Wesołowski oraz Krzykała. Oczywiście skład redakcji zmieniał się – przez pewien czas w radiowęźle pracował także malarz Bronisław Gniazdowski.

Z dokumentów dowiadujemy się, że Radiowęzeł Kluczbork nadawał audycje przez siedem dni w tygodniu od 13.00 do późnego wieczora. Ich problematyka była różna. Były programy o życiu wsi, reportaże społeczne i sportowe relacje, konkursy oraz ogłoszenia drobne.

Z miesiąca na miesiąc program radiowęzła wzbogacano kolejnymi propozycjami. Na antenie zadomowił się koncert życzeń, który prowadził Tokarczuk. W sprawozdaniu za maj 1955 roku czytamy, iż w miesiącu tym radiowęzeł nadał 143 audycje.

- Kluczborski radiowęzeł, choć działał w zindoktrynowanych czasach, wcale nie był do szpiku kości komunistyczny i przaśny. Musiał stwarzać takie wrażenie, aby władza pozwalała na jego działalność - mówił Eugeniusz Błaszków. - Tak naprawdę był moim „uniwersytetem”. Radio mało kto miał, telewizji wcale nie było. Rozgłośnia prowadziła naukę języków obcych – na pewno angielskiego i francuskiego. Dzięki radiowęzłowi poznałem kanon muzyki poważnej – kompozycje Mozarta, Straussa, Moniuszki. Dowiedziałem się kim jest Bedřich Smetana czy Pachelbel. Oczywiście były na antenie piosenki radzieckie, ale także fragmenty najsłynniejszych oper i operetek. Redaktorzy przemycali kulturę wysoką, nadawali audycje autonomiczne, które były ich głosem, a nie cenzury i partii. Udawało się to zwłaszcza podczas programów na żywo, w których pojawiały się improwizowane, nieraz bardzo kąśliwe i krytyczne dla władzy dialogi.

Nie pozostały one niezauważone. Po jednej z takich audycji z 20 września 1955 roku zmieniono na kilka miesięcy człon redakcji – zaczął nią kierować Tadeusz Kozarow, a program radiowęzła był dokładnie analizowany przez komunistyczną cenzurę. Ograniczono też audycje na żywo.

Pod koniec lat pięćdziesiątych radiowęzeł został przejęty przez Radio Opole i tak się skończyła jego historia.
W 1960 roku zmarła mama Józefa Tokarczuka. Pochowana została na cmentarzu w Krzywiczynach, u boku pierwszego męża. Ich grób znajduje się tam do dziś.

Józef Tokarczuk opuścił wówczas powiat kluczborski, ale odwiedzał mieszkających tu przyjaciół i znajomych. W 1962 roku na świat przyszła jego córka, która po babci otrzymała imię Olga. Może gdyby losy rodziny Tokarczuków potoczyły się inaczej, dziś Kluczbork szczyciłby się swoją pierwszą noblistką.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska