Pobili go na klatce schodowej, policja nie zareagowała

Aneta Ludwig
Pan Krzysztof jest mocno poturbowany przez wyrostków. Teraz się obawia o bezpieczeństwo swoje i rodziny.
Pan Krzysztof jest mocno poturbowany przez wyrostków. Teraz się obawia o bezpieczeństwo swoje i rodziny.
Pan Krzysztof z Opola został pobity na własnej klatce schodowej. - Dzwoniłem pod numer alarmowy 112, ale policja nie przyjechała - denerwuje się nasz Czytelnik.

Pan Krzysztof (dane do wiadomości redakcji) mieszka w wieżowcu przy ulicy Nysy Łużyckiej. Wielokrotnie zwracał uwagę młodzieży, która przesiaduje na klatkach schodowych najwyższych pięter, pije alkohol, pali papierosy, brudzi korytarze. Kiedy w minioną środę zrobił to kolejny raz, został zaatakowany i pobity przez dwóch wyrostków.

- Najpierw zadzwoniłem na numer 112, żeby zgłosić, że na klatce takie osoby są. Policja jednak nie przysłała patrolu, więc pół godziny później sam poprosiłem tych ludzi, żeby sobie poszli. Wtedy oni zaatakowali mnie i zrzucili ze schodów - opowiada pan Krzysztof. - Wzywałem pomocy, ale na próżno, nikt z sąsiadów nie zareagował. Sprawcy uciekli, a ja leżałem na klatce, nie mogąc się ruszyć.
Pan Krzysztof w końcu dotarł do mieszkania i stamtąd znowu zadzwonił na alarmowy numer 112.

- Za pierwszym razem o godz. 19.13 nikt nie odebrał. Spróbowałem znowu. Zgłosił się policjant, który połączył mnie z komendą miejską - relacjonuje Czytelnik. - Opowiedziałem zdarzenie drugi raz i pierwsze pytanie, jakie zadał mi policjant brzmiało: czy sprawcy są na miejscu. Zdębiałem, bo niby dlaczego mieliby być. Uciekli od razu. I niby kto, ja miałem ich łapać? - denerwuje się.

Jeszcze bardziej jednak oburza go fakt, że policjant... odłożył słuchawkę.
- Mogłem być wzburzony, kiedy usłyszałem takie pytanie, ale to jeszcze nie powód, żeby przerywać połączenie - mówi pan Krzysztof.
O sprawie poinformowaliśmy rzecznika KWP w Opolu.
- Odsłuchałem nagranie z dwóch rozmów. Pierwsze to zgłoszenie, że w bloku przebywają te osoby, a drugie to zawiadomienie o zajściu - mówi Maciej Milewski, rzecznik opolskiej policji. - W mojej ocenie pytanie policjanta, czy sprawcy są jeszcze na miejscu zdarzenia, było zasadne. Nie dostrzegam żadnych uchybień w jego postępowaniu. Co więcej, to dzwoniący przerwał połączenie. Jeśli ten pan czuje się poszkodowany, może złożyć skargę - dodaje rzecznik.

- Byłem wzburzony, to fakt, ale jestem pewien, że to nie ja odłożyłem słuchawkę, tylko policjant - zapewnia pan Krzysztof. - Nie zostawię tak tej sprawy. Złożę skargę - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska