Pokój trudniejszy od wojny

Bogusław Mrukot
Bogusław Mrukot

W niemieckim Petersbergu toczą się trudne rozmowy o przyszłości Afganistanu, a konkretnie - kto ma rządzić tym krajem po zakończeniu wojny z talibami. Negocjacje idą jak po grudzie, gdyż zwycięski Sojusz Północny nie jest skory do dzielenia się władzą z plemionami i ugrupowaniami, które nie walczyły z reżimem mułły Omara albo wystąpiły przeciwko niemu, kiedy wynik walki był już przesądzony. A już zupełnie nie do przyjęcia dla Sojuszu jest zaakceptowanie - na co naciska sąsiedni Pakistan - udziału w przyszłych rządach "umiarkowanych talibów". Interes Pakistanu jest oczywisty, gdyż chce on sobie w ten sposób zagwarantować wpływ na Afganistan. Tylko przedstawiciele Sojuszu Północnego słusznie pytają: kim i gdzie są ci umiarkowani talibowie?
Do tej pory w historii Afganistanu było tak, że nie dało się rządzić bez największego w tym kraju narodu, Pasztunów. Kłopot w tym, że tworzące Sojusz Północny narody Uzbeków, Tadżyków i Hazarów uważają, iż Pasztunowie sami pozbawili się tej uprzywilejowanej pozycji. Z prostego powodu - w zdecydowanej większości kolaborowali z talibami. Takie stanowisko Sojuszu nie podoba się z kolei Amerykanom, według których próba upokorzenia Pasztunów to prosta droga do kolejnej wojny domowej w Afganistanie. Z drugiej strony USA nie mogą zrazić do siebie Sojuszu Północnego, gdyż to jak dotąd jedyny wiarygodny i realny sojusznik Ameryki - w samym Afganistanie - w wojnie z talibami i bin Ladenem. A ona wciąż trwa.
Negocjacje są trudne, bo zadowolenie każdej ze stron biorących udział w rozmowach w Petersbergu wydaje się niemożliwe. Ktoś będzie poszkodowany albo taki się będzie czuł. A krzywda to w Afganistanie ujma na honorze, czyli coś, czego nie wolno puścić płazem. Prawdziwy węzeł gordyjski. Byłoby łatwiej, gdyby sytuacja militarna już się wyklarowała. Jednak paradoks polega na tym, że z rozmowami o przyszłości Afganistanu nie dało się poczekać, aż talibowie zostaną unicestwieni. Kraj już znajduje się w chaosie, a z każdym dniem między baronami wojny ze zwycięskiego Sojuszu Północnego narastają podziały, każdy zaczyna myśleć o wykrojeniu sobie udzielnego księstwa. Porozumienie i zgoda co do tego, kto ma rządzić, muszą być zawarte teraz, bo za miesiąc będzie już za późno. Niestety, nie ma też gwarancji, że to, co zostanie podpisane, zostanie dotrzymane. Zrywanie umów i sojuszy to też tradycja Afganistanu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska