Opinia
Opinia
MICHAŁ WANDRASZ, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Opolu:
- Na razie Czesi nie rozmawiali z nami o puszczeniu tą drogą samochodów o ładowności powyżej 3,5 tony. Gdyby to miało się zmienić, rozmowy będą prowadzone na szczeblu marszałka województwa. Dopiero w momencie, kiedy władze zgodzą się na puszczenie aut o zwiększonym tonażu, my zmienimy oznakowanie. Z tego co wiemy, droga po czeskiej stronie nie jest w najlepszym stanie i ruch ciężarówek może być trudny.
Trzy miesiące temu hucznie otwarto drogę łączącą miejscowości po obu stronach granicy. Miały nią jeździć samochody o ładowności do 3,5 tony. Niedawno jednak “Dziennik Opavski" napisał, że od przyszłego roku pojadą tędy auta bez ograniczeń tonażu.
- A na to nie ma zgody mieszkańców po obu stronach granicy - wyjaśnia Elżbieta Stankiewicz, sołtys Pilszcza. - Nasze drogi nie są przystosowane do ruchu wielkich ciężarówek, które rozjeżdżą nam wieś.
Mieszkańcy Pilszcza boją się też, że tiry będą zagrożeniem dla ich dzieci.
- Do tej pory mogły swobodnie chodzić i jeździć na rowerach po wsi, a jak zwiększy się ruch, to może dojść do nieszczęścia. Tylko patrzeć, jak któryś z maluchów wpadnie pod samochód - dodaje - sołtys Stankiewicz.
Także Czesi nie chcą, żeby drogą pomiędzy Pilszczem i Opavą jeździły tiry. Po ich stronie jest bowiem spokojna dzielnica domków jednorodzinnych.
- Spokojna to ona jest teraz, ale jak będą tędy jeździły wielkie ciężarówki, to będzie dla nas koszmar - mówią. - Poza tym samochody musiałby przejeżdżać przez Katarzynki, jedną z najstarszych dzielnic naszego miasta. Przecież ucierpią na tym zabytki!
Mieszkańcy Pilszcza wskazują inne rozwiązanie.
- Mamy za wsią Aleję Lipową, którą Sobieski szedł na Wiedeń - mówi Elżbieta Stankiewicz. - Gdyby tam położyć asfalt, ciężarówki mogłyby ominąć naszą wieś.
Jak mówią mieszkańcy polskiej wsi, Aleja Lipowa już raz uratowała wieś.
- Kiedy Sobieski szedł na Wiedeń, chciał z wojskiem przejść przez wieś, a to oznaczałoby jej zniszczenie, bo wojska miały prawo szabrować i palić wszystko, co napotkały na swojej drodze - mówi sołtys Stankiewicz. - Jednak mieszkańcy poprosili Sobieskiego by ominął zabudowania. Król się zgodził i poszedł Aleją Lipową. Wdzięczni mieszkańcy nakarmili i napoili wojsko. Mamy nadzieję, że i tym razem aleja uratuje wieś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?