Politolog: Polacy uwierzyli, że politycznych toporów już nie da się zakopać

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Kamil Minkner
Kamil Minkner archiwum prywatne
Rozmowa z doktorem Kamilem Minknerem, politologiem z Uniwersytetu Opolskiego.

Na czas świąt walka polityczna w Polsce przycichła. A co nas czeka od dziś? Kolejne demonstracje i kontrdemonstracje aż do końca kadencji parlamentu?

Czy aż tak długo, trudno przewidywać. W najbliższym czasie na pewno tak. Nie doszło bowiem do zakończenia konfliktu. Co najwyżej do świątecznego zawieszenia broni. Rząd PiS skończył pierwszy etap planowanych zmian i dokonał politycznego pobudzenia społeczeństwa. Okres ciepłej wody w kranie się skończył, przeżywamy polityczne wrzenie.

Ludzie wyszli na ulice pod sztandarami Komitetu Obrony Demokracji. Jego zwolennicy podkreślają spontaniczny charakter protestu. Przeciwnicy przekonują, że tworzą go środowiska, które nie mogą się pogodzić z utratą władzy i wpływów.

Analiza zjawisk uchodzących za żywiołowe możliwa jest z dwóch perspektyw. Pluralistyczna zakłada działanie ruchów oddolnych, które politycy starają się skanalizować i przejąć. Perspektywa elitarystyczna mówi, że wszelkie rewolucje i społeczne protesty są sterowane przez elity. W przypadku KOD-u obie teorie są prawdziwe. Wielu ludzi nie powiązanych z żadnymi partiami udało się pobudzić do działania. Znam trochę takich osób. Z drugiej strony zjawisko to nie zyskałoby aż takiej skali, gdyby nie napęd elit. Bez nich marsze nie miałyby twarzy, a żywiołowość byłaby chaosem.

Opozycja krzyczy o łamaniu demokracji, pani premier w jednym ze świątecznych wywiadów przekonywała, że nikt w Europie nie ma jej za dyktatora. Przeciętny Kowalski słucha tego, komu ufa bardziej. Polska pęka.

Socjologowie ukuli w odniesieniu do polskiej debaty publicznej pojęcie rytualnego chaosu. Polega on na tym, że nie dąży się do rozwiązywania problemów społecznych w sposób pragmatyczny, tylko pogłębia się podział na my i oni. Każdy tak bardzo broni swojego stanowiska, że społeczeństwo ma wrażenie, że zakopanie toporów wojennych w ogóle nie jest możliwe.

Jesteśmy skazani na wieczne niedogadanie?

Wcale nie. Ale póki co Jarosław Kaczyński rozumie politykę jako manichejską walkę dobra ze złem. On i jego środowisko stoją na straży absolutu, mają zawsze rację. Kryteria prawdy nie są negocjowalne. Inni się mylą, są gorszym sortem itp. Nie dostrzega, że ludzie mają różne koncepcje wielkich i małych wartości. Chcą na ich temat rozmawiać. Demokrację można pielęgnować tylko demokratycznymi środkami. Polityka polega na debacie. Ci, co się z nami nie zgadzają, mają do tego prawo. Nawet jeśli spowalnia to efekty politycznej działalności. Każda ekipa idąca do władzy chce mieć swoich ludzi na różnych szczeblach administracji. PiS tego nie wymyślił. Inni też tak wcześniej robili. Ale PiS jako pierwszy czyści stanowiska pod hasłami moralnej odnowy. To pachnie myśleniem autorytarnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska