Plakaty z nazwiskiem i imieniem posła przyklejono do tablic, które urząd miasta wystawił w związku z kampanią dotyczącą wrześniowego referendum.
Co więcej poseł napisał na jednym z portali społecznościowych: "Październik 2015 , zaczynamy".
Tego miejscy urzędnicy już nie wytrzymali. Na wniosek Grzegorza Marcjasza, sekretarza urzędu miasta, tablice wyczyszczono z plakatów posła, który... o całej akcji dowiedział się od nas.
- Naprawdę? Jestem oburzony. Zniszczono moją własność, miałem prawo powiesić te plakaty i w ten sposób wziąć udział w kampanii referendalnej - przekonuje Garbowski. - Sekretarz urzędu zachował się nikczemnie i po raz kolejny nadgorliwy. Sitwa urzędnicza niszczy demokrację w Opolu!
Poseł nie ukrywał dziś emocji, bo jak przekonuje, w kolejnej odsłonie akcji plakatowej chciał przybliżyć opolanom ideę ogólnopolskiego referendum, a także swoje stanowisko wobec pytań, na które mają odpowiedzieć wszyscy Polacy.
- Będą kolejne plakaty, nie poddam się! - deklaruje poseł i przypomina, że na tablicach wisiały też ogłoszenia zapraszające na promocję książki, którą organizował wiceprezydent Opola Janusz Kowalski.
- Wszystkie plakaty niezwiązane z referendum zostały już zerwane - odpiera Grzegorz Marcjasz. - Panu posłowi pomyliły się kampanie, a powinien wiedzieć, że na tablice mają wstęp tylko te organizacje, które zgłosiły akces do kampanii referendalnej.
Rafał Tkacz, dyrektor delegatury krajowego biura wyborczego w Opolu uważa, że urzędnicy ratusza postąpili prawidłowo.
- Tablice wystawione obecnie przez gminy dotyczą referendum. Formalnej kampanii wyborczej do parlamentu jeszcze nie ma - mówi Tkacz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?