Powiedzieć łatwo, zapomnieć trudno

Bogusław Mrukot
Bogusław Mrukot
Jeszcze dwieście lat temu wybuchały wojny, kiedy władca jednego kraju sponiewierał słownie drugiego.

Przez te dwa wieki Europa zrobiła olbrzymi skok cywilizacyjny i z tego powodu wojny włosko-niemieckiej nie będzie. Dziś obraza krwi nie wymaga, co nie oznacza, że połajanki premiera Berlusconiego i jego wiceministra pod adresem Niemców skończą się na skwaszonej minie kanclerza Schroedera. Europa, po części zażenowana, po części rozbawiona, nie dostrzega w tym operetkowym konflikcie prawdziwego niebezpieczeństwa ze strony duchów przeszłości.
Otóż okazuje się, że mimo historycznego bagażu XX wieku, latami wypracowywanych standardów unijnej dyplomacji i politycznej poprawności znajdą się politycy, którzy na potrzeby wewnętrzne gotowi są sięgnąć po nacjonalizm. I co jeszcze bardziej może niepokoić - siegnąć z powodzeniem. Nie jest bowiem tak, że od Sycylii po Alpy wszyscy Włosi odcięli się od Berlusconiego i jego wiceministra turystyki. Z tym, co napisał ten ostatni w swojej partyjnej gazecie, zgadza się wielu mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Oni rzeczywiście odbierają Niemców jako "jasnowłose aroganckie bestie, szalejące po włoskich plażach". Tylko dotąd nie uchodziło głośno o tym mówić.
Z pewnością obudzenie niemieckich resentymentów pomoże chwilowo rządowi Berlusconiego zahamować spadek popularności. Jak jednak wypuszczonego dżina nacjonalizmu włoski premier zechce zapędzić do butelki? Bo przecież jest realistą, na antyniemieckich nastrojach nie oprze walki o utrzymanie władzy. Podobny problem będą mieli Niemcy; akcja zrodziła reakcję, w niemieckich mediach pojawiły się antywłoskie akcenty, które z pewnością przeniosą się też na zwykłych obywateli. Ilu będzie trzeba lat, by między obu narodami wygasły emocje wywołane niewyparzonym językiem Berlusconiego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska