Powrót do korzeni

Maria Szylska
Działka jest spora. W sezonie wymaga systematycznej pracy. Gospodarze ciągle są na etapie jej zagospodarowywania.
Działka jest spora. W sezonie wymaga systematycznej pracy. Gospodarze ciągle są na etapie jej zagospodarowywania.
Małgosia i Jurek Jaworscy po 20 latach mieszkania na opolskich Chabrach wybudowali dom na wsi. O 10 lat za późno - mówią teraz.

Tylko dwadzieścia kilometrów od Opola, a krajobraz nie do poznania - cisza, ptaki śpiewają, wokół las. Jeszcze brakuje zieleni, ale już teraz można sobie wyobrazić, jak będzie za kilka tygodni, gdy wszystko się odrodzi.
To była ich trzecia zima na wsi. Dla Jurka oznaczała wcześniejszy wymarsz z domu, by odśnieżyć podjazd i bezpiecznie dojechać do pracy. - Przeprowadzaliśmy się - mówi- z pełną świadomością konsekwencji. Nie żałujemy, bo różnica w jakości życia jest ogromna. Oboje pochodzimy ze wsi. Ten dom, to powrót do dawnych korzeni.

Tam pięćdziesiąt metrów w spółdzielczych betonach, tu wygodna przestrzeń dla dwojga dzieci, ich rodziców oraz kilku psów. - Wystarczy, że człowiek po pracy zmieni ubranie i buty, a już czuje się, jakby wszedł do innego świata - bliższego prawdy i natury. Tu nie ma pośpiechu, zalatania. Wszystko toczy się według rytmu przyrody - zauważa pan domu.

Wolniej, nie znaczy nudnie. Przy dużym domu i jeszcze większej działce zawsze jest coś do zrobienia. Małgosia, na którą spadł ciężar opieki nad dziećmi, nie ma chwili oddechu. Roboty nie brakuje, nawet gdy Martyna z Bogdanem są w szkole i w domu robi się trochę spokojniej.
Projekt budynku został wybrany z katalogu po burzliwych dyskusjach rodzinnych. Dom ma funkcjonalny parter - z dużym salonem, kuchnią, sypialnią i łazienką oraz oddane w posiadanie dzieci poddasze (trzy mniejsze pokoje i łazienka).
Budowany był w sposób tradycyjny. Właściciele nie żałowali wełny mineralnej, by dom docieplić. Opłacało się. Koszty ogrzewania, mimo olejowego kotła, nie drenują kieszeni. Na wsi nie ma kanalizacji. U Jaworskich zastępuje ją przydomowa oczyszczalnia. Można ją było zainstalować, bo działka jest spora, tyle, że z wysokim stanem wód gruntowych. Sączki drenujące musiały zostać ułożone na podsypce. Rozwiązanie, choć nie bezpłatne, okazało się dużo tańsze, niż częsty wywóz szamba.
Dom i okolica mają wiele uroku. Kominek w salonie i drugi na tarasie (w sąsiedztwie zacisznej pergoli), niebanalnie wykonane zadaszenie nad wejściem, oczka wodne i altanki. Nijak tę przestrzeń odnieść do blokowego życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska