Prace, głównie z języka niemieckiego, należały do dzieci ze szkoły podstawowej w Jemielnicy. Nie wiadomo kto ani dlaczego rozrzucił je po wsi.
- Wracałem do domu i zauważyłem, że na drodze leży pełno szkolnych wypracowań - opowiada Jan Bogusz.
Czego można się z nich dowiedzieć? Choćby tego, że Sebastian z czwartej klasy nie radzi sobie z odmianą czasowników. Na kartkach są wypisane oceny i uwagi nauczyciela. Danuta Kapica, dyrektor szkoły w Jemielnicy jest sytuacją zaskoczona. Mówi, że szkoła przekazała prace do utylizacji bezpośrednio na wysypisko śmieci.
- Sprawdziany muszą być przez nas przechowywane do końca każdego roku szkolnego. Po tym czasie powinny być zniszczone - mówi Danuta Kapica. - Niestety, w szkole nie mamy profesjonalnej niszczarki. Jedna z nauczycielek w sobotę zawiozła je więc na wysypisko śmieci. Nie chcieliśmy, żeby wpadły w niepowołane ręce.
Tymczasem prezes przedsiębiorstwa komunalnego Jan Cholewa twierdzi, że żadna makulatura z Szymiszowa nie została przywieziona. - Nasze wysypisko jest w sobotę zamknięte. Być może pani nauczycielka przekazała śmieci komuś z ochrony. Zapewniam, że jeżeli jakieś odpady trafiają na wysypisko, to nie ma możliwości, by ktoś zabrał je z powrotem - zarzeka się Cholewa.
Dyrekcja szkoły obiecała wyjaśnić sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?