Pracownicy upadłej Polleny muszą szukać pracy

fot. Klaudia Bochenek
Pani Halina przepracowała w Pollenie prawie 30 lat jako operator maszyn. I na taką ofertę zatrudnienia liczy.
Pani Halina przepracowała w Pollenie prawie 30 lat jako operator maszyn. I na taką ofertę zatrudnienia liczy. fot. Klaudia Bochenek
Pracownicy upadłej Polleny w Paczkowie spotkali się z kierownictwem nyskiego. pośredniaka. Pytali o zasiłki, świadczenia i szanse zatrudnienia.

Tak było

Tak było

Wniosek o upadłość Polleny złożył w sądzie gospodarczym jej prezes Zdzisław Łuczak. Jak twierdzi był zmuszony, gdyż wiedział, że jeśli on tego nie zrobi, uczynią to za niego wierzyciele, których zakład miał już grubo ponad setkę. Milionowe długi i brak pieniędzy na zakup surowców spowodowały, że firma utraciła płynność finansową. Drastycznie spadły obroty i Pol-lena w ostatnim czasie przynosiła straty.

Czy znajdzie się dla mnie praca, z której zdołam się utrzymać? - pyta rozżalona pani Halina, jedna z blisko setki wyrzuconych na bruk pracowników Polleny.

Przepracowała tu blisko 30 lat jako operator maszyn. Dziś w kieszeni ma wypowiedzenie z dniem 1 lipca i marne perspektywy. Ma 46 lat i opiekuje się sparaliżowaną mamą, która wymaga ciągłej opieki. Dopóki miała pracę na miejscu w Paczkowie, jakoś wiązały koniec z końcem. Teraz Halina boi się o przyszłość.

- Daleko roboty szukać nie mogę, bo wyjazdy mnie wykończą, a mamy samej zostawić też nie sposób - mówi. - Najlepiej byłoby, gdyby Pol-lena jeszcze podniosła się z upadku. Może ktoś zechce ją kupić? Byle zrobił to szybko...

O takim rozwiązaniu marzą wszyscy, jednak nikt nie jest w stanie zapewnić załodze, że szybko znajdzie się inwestor i rozrusza zakład. Stąd też Powiatowy Urząd Pracy w Nysie zorganizował z pracownikami spotkanie, na którym rozdano im ankiety i foldery z ofertą urzędu. Ludzie pytali o zasiłki, świadczenia i zatrudnienie.

- Jeśli wypełnicie te dokumenty, poznamy lepiej waszą sytuację i oczekiwania - tłumaczył Kordian Kolbiarz, szef pośredniaka. - A to z kolei ułatwi nam znalezienie najodpowiedniejszej dla każdego oferty pracy bądź innego rozwiązania.
Kolbiarz zapewnia, że PUP ma pieniądze na szkolenia zawodowe, przekwalifikowania oraz pomoc na rozkręcenie własnej działalności gospodarczej. Byli pracownicy Polleny będą tylko musieli chcieć.

- Wiem, że są rozgoryczeni i ciężko im pogodzić się z upadkiem zakładu - mówi dyrektor PUP. - Rozumiem też, że najbardziej chcieliby żeby znalazł się inwestor dla Polleny. Na razie jednak nie mają wyjścia i muszą zacząć szukać dla siebie ofert.

W najtrudniejszej sytuacji będą specjaliści, chemicy. W pobliżu nie ma bowiem firm specjalizujących się w tej branży. Pozostaje tylko budująca się fabryka biotanolu w Goświnowicach. Kolbiarz obiecał załodze, że skontaktuje się z jej szefostwem w kwestii ewentualnego spotkania w sprawie pracy.

- Mam nadzieję, że wszyscy jakoś sobie poukładamy życie - mówi Bogusława Czo-por z zakładowych związków zawodowych. - Trzeba twardo stanąć na ziemi i zacząć szukać roboty. Bo sama do nas nie przyjdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska