Pracujący za granicą spotkali się na pielgrzymce

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Migranci spotkali się w sanktuarium w Jemielnicy.
Migranci spotkali się w sanktuarium w Jemielnicy. Paweł Stauffer
Z emigrantami zarobkowymi oraz ich bliskimi modlił się w sanktuarium w Jemielnicy bp Andrzej Czaja.

Państwo Gizela i Leon Zającowie na pielgrzymkę przyjechali z Malni. On pracuje w Holandii od 15 lat.

- Byłem mechanikiem samochodowym, ale zakład zaczął upadać, a na własny warsztat nie miałem ani miejsca, ani kapitału. Trzeba było wyjeżdżać. Teraz pracuję przy produkcji kostki brukowej - mówi pan Leon. - Łatwo nie jest, bo trzeba żyć na dwa domy. A opłacalność jest o wiele mniejsza niż kiedyś. Tysiąc euro wydać łatwo. Ale zarobić je na Opolszczyźnie bardzo trudno.

- Coś o tym wiem, bo sprzątam za 800 zł brutto - dodaje pani Gizela. - Więc cieszę się bardzo tym przywiezionym tysiącem. Dzieci są już na swoim, tylko córka została w domu. Więc i z tęsknotą jakoś sobie radzimy, ale te piętnaście lat temu, jak maż wyjechał i dzieci były młodsze, było ciężko. W pewnym sensie byłam do wszystkiego sama.
Pani Zając z trudem powstrzymuje łzy. - Ale daliśmy radę. Dobrze, że dobry kontakt z dziećmi udało się utrzymać, a mąż co sześć tygodni przyjeżdża i dwa tygodnie jest w domu.

Biskup Czaja przypomniał, nawiązując do dzisiejszego dnia Świętych Młodzianków, do sytuacji Świętej Rodziny, która musiała uciekać do Egiptu przed gniewem Heroda.
- Jeśli w ich życiu było tyle trudności i przeciwności, to nie ma się czemu dziwić - mówił biskup. - W naszym życiu też ich nie zabraknie. Dzisiejsza Ewangelia podpowiada, że nawet wtedy, gdy idzie jak po grudzie, nie jesteśmy zdani na własne siły. Bóg był obecny w życiu Świętej Rodziny i jest w naszym. Kto wierzy, nigdy nie jest sam.

Zanim zabrzmiały kolędy i rozpoczęła się msza św. wyniki badań prowadzonych wśród 800 emigrantów za pracą i ich współmałżonków przedstawił prof. Krystian Wojaczek z Uniwersytetu Opolskiego.
Pokazał trudne, negatywne skutki migracyjnej rozłąki, która zaburza rozpoznawanie potrzeb drugiej strony, utrudnia rozpoznawanie stanów emocjonalnych, negatywnie wpływa na szczerość małżonków i częstotliwość konfliktów.

- Jednocześnie chcę wam powiedzieć - kontynuował profesor - że negatywne skutki bezrobocia są gorsze niż te, które niesie rozłąka z przyczyn ekonomicznych. A negatywne skutki wyjazdów łagodzą cykliczne powroty. Jeśli nie możecie wrócić, by być stale razem, wracajcie cyklicznie do domu. Im częściej, tym lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska