Propozycje do odrzucenia

Witold Żurawicki
Kilkaset milionów euro musiałaby dopłacić Polska, gdyby zaakceptowała propozycje Komisji Europejskiej.

ZNAKOWANIE NA KOSZT PAŃSTWA
Z Jerzym J. Pilarczykiem, wiceministrem rolnictwa, rozmawia Witold Żurawicki
- Kiedy rozpoczną się negocjacje z Unią Europejską w obszarze rolnictwa?
- Właściwe negocjacje rozpoczną się w drugiej połowie 2002 roku. Te dyskusje z przedstawicielami Komisji Europejskiej, jakie odbywają się w tej chwili, można nazwać rozmowami technicznymi, przygotowującymi argumentację pod właściwe negocjacje. Dokument, jaki w końcu stycznia przedstawiony został przez Komisję Europejską, a który wzbudził tyle kontrowersji choćby w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników, jest to stanowisko nieoficjalne i stanowi wstęp do negocjacji, i jest on przedmiotem dyskusji także w krajach członkowskich. Oficjalne stanowisko kraje członkowskie zajmą na początku drugiego półrocza, czyli przed negocjacjami.
- Czy realne jest zakończenie w Polsce w tym roku procesu identyfikacji, znakowania i rejestracji bydła, którego tak domaga się Unia Europejska?
- On musi być zakończony do końca tego roku, żeby uwiarygodnić nasze bezpieczeństwo sanitarno-weterynaryjne, od którego zależy również zakwalifikowanie Polski do określonej grupy bezpieczeństwa choćby w kwestii BSE. Od tego zależeć będzie także możliwość eksportowania naszego mięsa nie tylko do krajów UE. Niewątpliwie zadanie trudne, ale wykonalne.
- Na czyj koszt prowadzone będzie znakowanie?
- W roku 2002 znakowanie bydła przeprowadzimy za pieniądze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, czyli na koszt państwa. W następnych latach - na koszt rolników.

Na sobotnim spotkaniu z rolnikami i doradcami rolnymi wiceminister rolnictwa Jerzy J. Pilarczyk (jest członkiem polskiego zespołu negocjacyjnego w sprawie przystąpienia do UE) przedstawił wyliczenia, zgodnie z którymi, gdyby Polska przystała na propozycje Komisji Europejskiej z 30 stycznia tego roku, związane z pomocą dla polskiego rolnictwa, to w pierwszym roku członkostwa stałaby się płatnikiem netto. Do budżetu Unii musiałaby dopłacić od 600 do 800 milionów euro.
Propozycje Komisji Europejskiej spotkały się w Polsce z powszechną krytyką (zwłaszcza wysokość dopłat bezpośrednich i limitów produkcyjnych). Jerzy Pilarczyk zastrzegł jednak: - To jedynie wstęp do rozmów, a Bruksela tymi propozycjami chciała osiągnąć kilka celów.
Jego zdaniem urzędnikom unijnym chodziło między innymi o rozpoczęcie wewnątrzunijnej dyskusji na temat zmian we wspólnej polityce rolnej, która jest bardzo kosztowna (zżera połowę budżetu UE). W niektórych państwach (Wielka Brytania, Szwecja) w ogóle neguje się konieczność dotowania produkcji rolnej. Po drugie: w niektórych państwach odbędą się w tym roku wybory (Niemcy, Francja, Szwecja), więc chodziło także o uspokojenie tamtejszych podatników, że niewiele ich będzie kosztować przyjęcie Polski do wspólnoty.

- Biorąc to pod uwagę, nas satysfakcjonowałoby generalne obniżenie dopłat bezpośrednich dla rolników - powiedział Pilarczyk. - W ten sposób szanse naszych producentów i unijnych byłyby zrównane.
Jednak sam stwierdził, że Bruksela jest nieco zakłamana, gdyż mówiąc o możliwości odejścia od dopłat bezpośrednich, zaraz szuka innych możliwości wspomagania swojej produkcji, np. poprzez dopłaty na poprawę krajobrazu. - Prywatnie obawiam się, że jest to próba zmarginalizowania rolnictwa w Polsce - przyznał Pilarczyk. - W Unii jest góra żywności i Bruksela nie chce wydawać pieniędzy na powiększenie tej góry.

Rolnicy apelowali, by nasi negocjatorzy odrzucili sugestie Brukseli (lansowane przez niektóre polskie mass media), aby rolnictwo polskie sprowadzić jedynie do rolnictwa ekologicznego.
- Zdaniem ministerstwa na produkcję ekologiczną przestawić się może zaledwie kilka procent naszych gospodarstw i o takiej skali możemy rozmawiać w Brukseli - powiedział Pilarczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska