Prudnik wyczyści ścieki innych

Jan Poniatyszyn
Na spotkaniach i deklaracjach bez pokrycia kończyły się dotychczas blisko 10-letnie starania o skanalizowanie Złotego Potoku, który płynie z Czech przez Góry Opawskie do Prudnika. Władze Prudnika twierdzą, że ten etap to już przeszłość. Teraz nadszedł czas na konkrety.

Kolektor ma iść wzdłuż Złotego Potoku, to znaczy z czeskich Zlatych Hor, przez gminę Głuchołazy do oczyszczalni w Prudniku - informuje Zenon Kowalczyk, burmistrz Prudnika. - Do końca trzeciego kwartału chcielibyśmy mieć wszystkie uzgodnienia z władzami Głuchołaz i Zlatych Hor. Potrzebne jest to do wykonania pierwszego etapu dokumentacji technicznej, zawierającego studium wykonalności, jak również analizę ochrony środowiska. Chcemy też mieć domknięte sprawy własności oraz użyczenia gruntów, przez które kolektor będzie przechodził.

Gmina Głuchołazy i starostwo Zlate Hory deklarują przystąpienie do budowy kolektora na swoim terenie. Ostateczną decyzję czeskie starostwo uzależnia jednak od zgody władz Głuchołaz, przez które tranzytem przechodzić będzie "wielka rura". Tymczasem Głuchołazy mają problemy finansowe spowodowane budową podobnego kolektora do oczyszczalni w Nysie.
- Za dużo do tej pory było gadania, czas wykazać się konkretami - mówi zniecierpliwiony burmistrz Prudnika. - Jeśli władze Zlatych Hor i Głuchołaz nie przystąpią do tego projektu, to rozpoczniemy budowę kolektora z przyłączami tylko w naszej gminie.

O problemie rosnącego z roku na rok zanieczyszczenia Złotego Potoku mówi się już blisko 10 lat. Inwestycja z tym związana, jak dotąd nie wyszła poza sferę pobożnych życzeń. Zatruwanie ściekami tej górskiej rzeki jest obok zanieczyszczania atmosfery największym problemem ekologicznym Gór Opawskich. Koncepcja budowy kolektora transportującego ścieki od Jarnołtówka przez Pokrzywną, Moszczankę i Łąkę Prudnicką do oczyszczalni ścieków w Prudniku powstała jeszcze w 1993 roku. Od kilku lat pomysłem tym interesują się również Czesi. Realizacja projektu przyniosłaby wiele korzyści. Skanalizowana zostałaby znaczna część Parku Krajobrazowego Góry Opawskie oraz jego otuliny, co na tym atrakcyjnym turystycznie terenie pozwoliłoby uregulować problem gospodarki wodno-ściekowej, w efekcie wykluczając potrzebę budowy lokalnych oczyszczalni ścieków. Szacuje się, że do oczyszczalni w Prudniku popłynęłoby dodatkowo około 2,5 tys. metrów sześciennych ścieków na dobę. Dzięki temu wykorzystane zostałyby jej wolne moce przerobowe. Aby jednak do tego doszło, należy wybudować 16,5 km kolektora. Ukształtowanie terenu sprzyja jego budowie, umożliwiając spływ ścieków. Problemem są jednak niebagatelne koszty. Zainteresowanych samorządów lokalnych nie stać na ich pokrycie. Ponieważ działalność proekologiczną popiera Unia Europejska, liczą one, że uda im się pozyskać dotacje z jednego z jej funduszy. Przy staraniach o pieniądze unijne miasta uczestniczące w tym zadaniu będą musiały pokryć przynajmniej 25 procent kosztów budowy, które szacowane są na ponad 10 mln złotych.
- W tym roku mamy zabezpieczone pieniądze na dokumentację - mówi Zenon Kowalczyk. - Nasz odcinek pochłonie 2,5 mln złotych. Jesteśmy w stanie wyłożyć tę kwotę z budżetu gminy. Będziemy też występować o dotacje z funduszu unijnego Phare. Inwestycja będzie realizowana w cyklu dwu - lub trzyletnim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska