Przegrani się nie śpieszą

Joanna Forysiak
Janusz Sanocki wciąż chce być "nasz".
Janusz Sanocki wciąż chce być "nasz".
Od drugiej tury minął już ponad miesiąc, a w Nysie wiszą plakaty wyborcze. Straż Miejska na razie ostrzega. Potem będzie karać.

Plakaty wyborcze wpadły także w oko mieszkańcom Nysy. Irytują zwłaszcza dwa duże billboardy Janusza Sanockiego przy ul. Prudnickiej i Asnyka.

- Dawno już przegrał, ale na plakacie uparcie informuje, że jest naszym burmistrzem - denerwuje się pan Ignacy z ul. Łukasińskiego. - To już przesada i nadużycie.
Krystyna Lisiecka z ul. Prudnickiej codziennie w drodze do pracy mija Antoniego Knopkę z PSL, uśmiechającego się z plakatu kandydata na burmistrza Nysy jeszcze z pierwszej tury wyborów.
- Wciąż robi sobie reklamę, choć w przepadł z kretesem - komentuje. - Jak przychodzi do wieszania, to politycy całe miasto by okleili, ale posprzątać po sobie już nie ma komu.

Informacje o nieaktualnych plakatach od kilku dni zbierają nyscy strażnicy miejscy (opóźnienie tłumaczą przerwą świąteczną).
Do końca tygodnia każdy spóźnialski komitet wyborczy dostanie informację z ostatecznym terminem, do kiedy wywieszki mają zniknąć z ulic. Przypuszczalnie będzie to 10 stycznia.
- Później burmistrz nakaże je zdjąć swoim służbom na koszt komitetów, a my rozpoczniemy pisanie wniosków do sądu grodzkiego - wyjaśnia Grzegorz Smoleń, komendant nyskiej straży. - Tanio nie będzie, sama grzywna to 500 zł.

Antoni Konopka uśmiecha się na ul. Prudnickiej.

Janusz Sanocki do sprawy podszedł z uśmiechem:
- To jest tablica nasza, "Nowin Nyskich" i wisi tam nasz burmistrz. Były burmistrz. Zadedykowałem ją wszystkim moim zwolennikom, członkom i sympatykom Ligi Nyskiej. W dowód wdzięczności za wsparcie.
Poważniej dodaje, że plakat zaklei reklamami swojej gazety. Kiedy? - Na dniach - obiecuje Sanocki.
Antoni Konopka o swoim zdjęciu wiszącym w centrum miasta dowiedział się od nto. Od razu wskazał winnego zaniedbania.
- Firma, która miała je zdjąć, jest nieodpowiedzialna - sarkał. - Zainterweniuję tam natychmiast.

Ale jego pełnomocnik, Ryszard Kik, przeterminowanymi plakatami się nie zmartwił.
- Dobrze, że pani dzwoni - stwierdził z uśmiechem. - Postaramy się to zdjąć.
Strażnicy utyskują, że problem plakatów wraca jak bumerang po każdych wyborach.
- Nawet gdyby wisiały na prywatnej posesji, a miały hasła wyborcze, trzeba je usunąć - przypomina komendant Grzegorz Smoleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska