Przyjaźń przez przypadek

Bogdan Bocheński Mirosław Marzec
Do nawiązania współpracy pomiędzy Kietrzem a Bilovcem w Czechach doszło w prawdziwie ekspresowym tempie.

5 maja władze obu miast wyraziły na nią zgodę, 8 czerwca ich przedstawiciele podpisali stosowną umowę. Współpraca kietrzańsko-bilovecka została przypieczętowana na uroczystej sesji Rady Miejskiej w Kietrzu. Rozpoczęła też ona trzydniowe obchody Dni Kietrza 2001.
- Dlaczego dziś składam swą parafkę pod aktem o partnerstwie z miastem Bilovec? - pytał na sesji Józef Matela, burmistrz Kietrza. - Przez czysty przypadek. Po prostu razem z moim zastępcą Józefem Koziną miałem już dość poszukiwania zagranicznego partnera przy pomocy różnych agend rządowych i pozarządowych. Pod koniec ubiegłego roku na posiedzeniu zarządu gminy wzięliśmy mapę pogranicza polsko-czeskiego i zakreśliliśmy pięć okręgów z miejscowościami "za miedzą". Bilovec był najbliżej, więc najpierw tam pojechaliśmy. Kiedy powiedzieliśmy Czechom, że chcielibyśmy nawiązać z nimi współpracę, oni nasz pomysł od razu zaaprobowali. Bilovec to nasz pierwszy partner.

- Dobri den, dekuju pieknie Josefom Mateli i Kozine za wiosenny przyjezd do Bilovca. Jestem szczęśliwa, że będziemy się przyjaźnić - cieszyła się Sylva Kovacikova, starosta Bilovca, leżącego 20 kilometrów od Ostravy.
Podpisaniu umowy o współpracy przyglądał się m.in. wicewojewoda opolski, Jacek Suski. Później razem z innymi gośćmi oklaskiwał występ 17-osobowej grupy teatralnej z Liceum Ogólnokształcącego w Kietrzu. Młodzież, którą na co dzień opiekuje się Beata Rzeczkowska, przedstawiła prawie godzinną inscenizację słowno-muzyczną na temat kondycji człowieka początku XXI wieku.
- Zamiast jeść chipsy i pić coca-colę, czytajmy poezję! Nie komercjalizujmy się na siłę! Żyjmy w zgodzie z Bogiem, kimkolwiek On jest! - apelowali licealiści do zebranych.
Bilovec na deskach sceny gminnego ośrodka kultury reprezentował w piątek kobiecy zespół jazzowy "Gwiazdki". Czeszki zagrały kilka światowych standardów jazzowych oraz własnych kompozycji. Największe wrażenie zrobiła frazująca niczym Ella Fitzgerald wokalistka Vitejslava Kisela.
W sobotę na kietrzańskim rynku odbył się międzynarodowy turniej ochotniczych straży pożarnych z Polski i Czech pod nazwą "Brama Morawska". W zawodach rywalizowało ze sobą 27 drużyn czeskich i 27 polskich.

- Brama Morawska to dwuczęściowy festyn, którego pierwsza część zaczyna się w Polsce na początku czerwca, kończy zaś zwykle pod koniec lipca w Czechach. Na naszym pograniczu organizowana jest już od 9 lat - wytłumaczył "NTO" Łukasz Gawroński, komendant OSP w Kietrzu. - Dotychczas drużyny OSP rywalizowały ze sobą o pierwsze miejsce. W tym roku z okazji podpisania umowy partnerskiej zmieniono charakter "Bramy Morawskiej" i wszystkie startujące w turnieju drużyny zajęły równorzędne miejsca, gdyż liczył się udział w turnieju.

Między strażakami z Czech i Polski zawiązało się wiele przyjaźni. - Jak się odwiedzamy nawzajem, zawsze leje się wiele litrów piwa - śmiał się po konkurecji "lanie wodą na odległość" Arnost Kubela, prezes OSP w podbiloveckich Hnevosicach. Czeski strażak długo chodził z kuflem złotego płynu i stukał się z polskimi kolegami.
Po zakończeniu turnieju wszyscy strażacy przenieśli się w pobliże miejscowej remizy OSP, gdzie przy muzyce zespołów Abstrakt i Slang rozpoczął się gminny piknik. Po zespołach swe wdzięki i umiejętności zaprezentowały członkinie Grupy Tanecznej "Fantazja" z głubczyckiego Zespołu Szkół Mechanicznych. Dziewczęta przedstawiły kilka kombinacji tanecznych, które spotkały się z olbrzymim aplauzem licznie przybyłej na zabawę publiczności.
- Te dziewczyny są fantastyczne - zgodnie stwierdzili urzeczeni "Fantazją" Szymon Szweda i Tomasz Krzanicki z Kietrza oraz ich nowy znajomy Milan ze wsi Trebom, położonej po drugiej stronie granicy.

Na pikniku polscy notable zastanawiali się nad możliwością otwarcia kilku przejść granicznych w gminie Kietrz.
- Chcielibyśmy, aby przynajmniej jedno z naszych trzech pieszych przejść granicznych, w Ściborzycach Wielkich, Kietrzu lub w Pilszczu, stało się przejściem drogowym. Bardzo ułatwiłoby to życie i Polakom, i Czechom, bowiem w tej chwili, jeżeli wybieramy się do siebie samochodem, to musimy jechać ponad 40 kilometrów do najbliższego drogowego przejścia granicznego, w Pietrowicach Głubczyckich albo w Pietraszynie - mówił Józef Matela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska