Raport inspekcji pracy w sprawie WiK. Nie potwierdzono zarzutów wobec prezesa Jakiego. "Czuję się oczyszczony"

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Ireneusz Jaki od początku przekonywał, że formułowane przez prezydenta zarzuty mają charakter zemsty za ujawnienie niekompetencji i afer za które odpowiadają zaufani ludzi Wiśniewskiego.
Ireneusz Jaki od początku przekonywał, że formułowane przez prezydenta zarzuty mają charakter zemsty za ujawnienie niekompetencji i afer za które odpowiadają zaufani ludzi Wiśniewskiego.
W ostatecznym raporcie Państwowej Inspekcji Pracy nie potwierdzono formułowanych przez prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego i jego ludzi oskarżeń wobec prezesa opolskich wodociągów. "Dowody nie pozwalają na formułowanie kategorycznych wniosków w zakresie występowania (bądź nie) zjawiska mobbingu" - czytamy w dokumencie.

Państwowa Inspekcja Pracy zajmowała się sprawą domniemanego mobbingu w opolskich Wodociągach i Kanalizacji od 2022 roku, kiedy media ujawniły aferę w tej ważnej opolskiej spółce. W międzyczasie pojawiało się m.in. wystąpienie pokontrolne, którego zapisy prezydent Arkadiusz Wiśniewski próbował wykorzystywać do ataku na prezesa Ireneusza Jakiego.

Niedawno pojawił się ostateczny raport inspekcji pracy, który przeczy całej dotychczasowej narracji prezydenta Opola. W raporcie do którego dotarła nto.pl czytamy między innymi, że zebrane w tej sprawie dowody "nie pozwalają na formułowanie kategorycznych wniosków w zakresie występowania (bądź nie) zjawiska mobbingu."

"Konsekwencją tego stanu jest również brak możliwości przypisania winy i odpowiedzialności za pojawienie się zjawiska mobbingu konkretnym osobom" - czytamy w dokumencie.

W raporcie podkreślono, że uprawnienia takie są kompetencją sądów. PiP przyznała, że w konflikty w WiK nie służą "poprawie sytuacji" i że za kształtowanie prawidłowych relacji w spółce odpowiada pracodawca. Inspekcja zwraciła uwagę, że to odpowiedzialność członków zarządu firmy.

Ireneusz Jaki: Dzisiaj czuję się oczyszczony

Prezes spółki Ireneusz Jaki przyznaje, że wnioski z raportu są dla niego bardzo ważne.

- Byłem napiętnowany przez gazetkę "Czas na Opole". Nie ukrywam, że spędzało mi to sen z powiek, podobnie jak opisywane tam sytuacje, które nigdy nie miały miejsca. Dzisiaj czuję się oczyszczony - skomentował Ireneusz Jaki.

Przypomnijmy, kontrola Państwowej Inspekcji Pracy odbyła się na prośbę samego Ireneusza Jakiego. Powodem były m.in. oskarżenia o mobbing. W raporcie, którego zapisy ujawniono w lutym tego roku nie było ani słowa o tym, żeby takowy w firmie występował ze strony prezesa. Kontrolerzy co prawda zwrócili uwagę na fakt, że w przypadku 11 młodych matek po powrocie do pracy z macierzyńskiego zmieniono stanowisko pracy. Ireneusz Jaki wyjaśniał jednak, że za każdym razem działo się to za zgodą pań i najczęściej wiązało z podwyżkami.

Innym rzekomym dowodem na złe traktowanie załogi miało być oddelegowanie jednej z pracownic do oczyszczalni ścieków w Kosorowicach. Ireneusz Jaki i były członek zarządu WiK Mateusz Filipowski wyjaśnili, że powierzenie obowiązków na trzy miesiące do pracy w Kosorowicach związane było z koniecznością lepszego nadzoru nad tą oczyszczalnią, a osoba delegowana do tego miała niezbędne kompetencje.

Ireneusz Jaki od początku przekonywał, że formułowane przez prezydenta zarzuty mają charakter zemsty za ujawnienie niekompetencji i afer za które odpowiadają zaufani ludzi Wiśniewskiego.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska