Mamy w tej chwili do czynienia z taką drużyną Weegree AZS Politechniki Opolskiej, jaką sobie pan wyobrażał, gdy zaczynał z nią pracę przed sezonem 2022/2023?
Mniej więcej tak, z naciskiem na więcej. Ogólnie gramy w sposób zgodny z tym, jaki sobie wyobrażałem, kiedy obejmowałem zespół z Opola. Nasza koncepcja budowy składu również generalnie się sprawdza. Oczywiście jednak nie jesteśmy ze wszystkiego w pełni usatysfakcjonowani. Mierzymy się z pewnymi wewnętrznymi problemami, z których jednym jest na przykład poważna kontuzja Marcina Kowalczyka. Nasza gra w niektórych elementach nadal również wymaga poprawy, ale idziemy w dobrą stronę. I mamy nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Duży progres poczyniliście szczególnie pod względem wyników osiąganych w meczach wyjazdowych. Jaki był klucz do tak znaczącej poprawy w tym aspekcie?
Nie chodziło w tym przypadku o żadne niuanse taktyczne. Podczas wspólnych rozmów powtarzaliśmy sobie po prostu, że co by się w tym sezonie nie działo, czy na spotkanie wyjazdowe będziemy jechać godzinę czy osiem, to zawsze mamy mieć takie samo nastawienie do meczu. A przede wszystkim wierzyć w pracę, którą na co dzień wykonujemy i trzymać się planu wytyczonego na daną potyczkę. Myślę, że wychodzi nam to naprawdę dobrze.
Rzuca się w oczy, że w Weegree AZS trudno wskazać wyraźnego lidera punktowego. To jeden z waszych głównych atutów?
Bardzo celne spostrzeżenie, gdyż był to jeden z najważniejszych zamysłów w budowaniu naszego zespołu. W niejednym meczu tego sezonu rzeczywiście czterech lub więcej naszych graczy zdobyło ponad 10 punktów. Nie chcemy być drużyną jednowymiarową, z jednym liderem, na którego obrona przeciwnika będzie się mogła mocno nastawić i przygotować typowo pod jego kątem. Każdy w naszej ekipie ma się czuć potrzebny, niezależenie od tego, czy spędza na boisku 30 minut czy minutę lub dwie. Nie jest to łatwy proces, ale wierzę, że to właściwa droga do stworzenia kolektywu, który będzie gotów odnosić sukcesy.
Przed tym sezonem w drużynie zaszło sporo zmian. Została ona przede wszystkim mocno odmłodzona. Był to bardziej pomysł pana czy zarządu?
60 do 40 na stronę prezesa Dariusza Nawareckiego. Weegree AZS coraz mocniej chce podążać w stronę rozwijania młodzieży, począwszy od najmłodszych kategorii wiekowych. Ten pomysł uważam za bardzo słuszny. Jako pierwszy zespół, grając głównie młodymi zawodnikami, nie tylko osiągamy w tym sezonie dobre wyniki, ale również prezentujemy styl, który może się podobać naszym kibicom. W ten sposób staramy się odwdzięczać za ich nieocenione wsparcie. Klubowe grupy młodzieżowe również liczą coraz więcej osób i liczymy na to, że szkolący się w nich zawodnicy w przyszłości zasilą drużynę seniorów. Dodatkowo nasz drugi zespół ma w tym sezonie za zadanie wywalczyć awans do 2 ligi. O jego sile decydują czterej zawodnicy, z których korzystam czasem również podczas 1-ligowych spotkań – Jakub Wójcicki, Kamil Kubiak, Emil Rak i Filip Salkiewicz.
Odmłodzenie kadry było bardziej związane z kwestiami czysto sportowymi czy też mentalnymi?
Częściowo z jednym i z drugim. Ale główne powody takiego ruchu były dwa. Pierwszy to przepis o młodzieżowcu, który obecnie obowiązuje w rozgrywkach Bank Pekao 1 Ligi Mężczyzn. Powoduje on, że trzeba szukać utalentowanych graczy, lecz, co jeszcze ważniejsze, głodnych sportowego rozwoju. Wielu jest bowiem młodych koszykarzy, którzy myślą jedynie o pieniądzach i tym samym nie oddadzą serca na boisku. Taka niestety nasza rzeczywistość. Drugi zasadniczy powód odmłodzenia zespołu był taki, że nasi gracze mają zarazem możliwość studiowania na Politechnice Opolskiej. Mocno zależy nam na tym, by grę w koszykówkę łączyli z nauką i zdobyli wykształcenie wyższe. Kariera sportowa nie trwa bowiem wiecznie.
Przed tym sezonem Weegree AZS zakontraktował też pierwszego obcokrajowca w historii klubu, Amerykanina Kareema Reida. W waszej szatni dominuje zatem język polski czy angielski?
Odprawy prowadzone są po angielsku, z kilku względów. Pierwszym z nich jest szacunek do Kareema. Drugim szacunek do graczy, którzy w przyszłości chcą występować w ekstraklasie, gdzie też niekoniecznie będą mieć do czynienia z polskimi zawodnikami. Jeżeli już mowa o szacunku, chodzi tu również o mnie. Mam swoje ambicje i chciałbym w przyszłości współpracować, na wysokim poziomie, z zawodnikami różnych narodowości. Wszyscy więc korzystamy na regularnym używaniu języka angielskiego. Ale trzeba przy tym zaznaczyć, że Kareem również uczy się języka polskiego.
Jako zawodnik często miał pan do trenerów pytania, co oni ponoć niekoniecznie lubili. Teraz jest pan w pełni otwarty na swoich graczy?
Jak najbardziej. W poprzednim sezonie jeszcze nie do końca mi wierzyli, kiedy mówiłem im, żeby śmiało zadawali pytania. Samemu rzeczywiście byłem nielubianym zawodnikiem przez trenerów, ponieważ często chciałem wiedzieć, jaki jest sens wykonywania danych czynności. Miało być po prostu tak, jak szkoleniowiec chciał. Z tego, co się dowiedziałem, moi obecni podopieczni też wcześniej raczej mieli do czynienia z tego typu trenerami. Trzeba iść jednak z duchem czasu, bo mentalność zawodników w ostatnich latach również mocno się zmieniła. Mają oni znacznie więcej możliwości niż kiedyś, są głodni wiedzy. Dla przykładu, Michał Lis czy Norbert Maciejak zaliczyli już epizody w ekstraklasie i na pewno chcą tam wrócić. Kareem Reid, dla którego obecny sezon jest pierwszym w Europie, już po paru miesiącach otrzymał ofertę z silniejszej ligi i mógł nas opuścić. Zdecydował się jednak zostać w Weegree AZS, co bardzo mocno doceniam. To bowiem pokazuje, że nasi gracze ufają temu, co wspólnie wykonujemy i widzą szansę na osiągnięcie z tym zespołem dobrych wyników.
Czyli teraz zawodnicy już pytają pana o różne rzeczy bez kompleksów?
Zgadza się. Jako najlepszy przykład mogę tu wskazać Jakuba Kobla, który rozgrywa bardzo dobry sezon. W poprzednim sezonie był on zdecydowanie bardziej zachowawczy, zamknięty w sobie. Teraz jednak się otworzył. Już się nie wstydzi. Za jego przykładem idzie reszta drużyny. Moim zadaniem jest z kolei odpowiedzieć na każde pytanie, jakie usłyszę. Jako trener muszę znaleźć rozwiązanie na wszelkie boiskowe problemy. Daję zawodnikom narzędzia, którymi następnie już oni muszą się posłużyć w taki sposób, by znaleźć właściwe rozwiązanie.
Ta większa śmiałość wyszła od samych zawodników? Czy też to jednak pan bardziej ich do tego zachęcił?
Rozmawiamy bardzo często, czy to we wspólnym gronie, czy też indywidualnie. Cały czas, jak mantrę, powtarzam przede wszystkim zawodnikom, że niezależnie od wyników każdy musi zaczynać jakiekolwiek ocenianie od siebie. Staram się też trochę zmienić ich mentalność, by w samoocenach nie byli zarazem zbyt surowi. Widzę bowiem, że czasami odpowiednio nie doceniamy małych, ale ważnych rzeczy. Chcę, by moi gracze szanowali swoją pracę i nieprzerwanie dążyli do stawania się coraz lepszymi.
Dokąd więc zmierza Weegree AZS?
Tak jak już mówiłem, chcemy „zarażać” koszykówką najmłodszych i zbudować solidną piramidę szkoleniową. Cel jest taki, by w niedalekiej przyszłości klub miał swoją drużynę na szczeblach 1, 2 oraz 3 ligi. Z tego co wiem, ma być również budowana nowa hala sportowa na terenie II Kampusu Politechniki Opolskiej. Mając to na uwadze, chcielibyśmy w przyszłości zagrać w ekstraklasie, lecz na to musiałby nam pozwolić przede wszystkim odpowiedni budżet. Budujemy jednak wszystko krok po kroku – nie spieszymy się, nie wyprzedzamy faktów. Na razie chcemy być bardzo solidnym, rzetelnym i dobrze zorganizowanym klubem na szczeblu 1-ligowym, w którym niczego nie brakuje. To automatycznie powinno sprawić, że zawodnicy będą chcieli do nas przychodzić. Uważam, że szacunek ligi już zdobyliśmy, bo gramy nieco ponad stan. Chyba nikt przed sezonem nie zakładał, że z takim składem będziemy się teraz znajdować w tym miejscu, w którym rzeczywiście jesteśmy.