To-to - mówi Piotr, wskazując na dwa wielkie wazony, które po wypaleniu staną w ogrodzie przed Domem Rodzinnej Rehabilitacji dla Dzieci z Porażeniem Mózgowym. A może - rzecz nie jest jeszcze rozstrzygnięta - zostaną sprzedane podczas festynu i za te pieniądze można będzie kupić bilety do teatru, kina albo do galerii.
Dwie identyczne sylaby są jedynymi dźwiękami, jakie potrafi wydać ten dwudziestokilkuletni mężczyzna. Praktycznie nie mówi i nie słyszy. Jednak kiedy faliste kołnierze obu form z przejęciem pokrywa szkliwem, sprawia wrażenie szczęśliwego.
Artysta ceramik Joanna Lewandowska, która w ramach warsztatów zajęciowych prowadzi pracownię ceramiczną nie może nachwalić się zaangażowania i pracowitości Piotra.
- Na tle wszystkich moich podopiecznych jest zdecydowanie najlepszy - ocenia. - Bez obaw mogę mu powierzyć wszelkie czynności, od lepienia gliny po jej wypalenie.
Beata, od czasu gdy straciła pracę repasarki, bo zakład uległ likwidacji, realizuje się, wyszywając obrazy. Szare płótno z zarysem kompozycji - sama ją wybrała - starannie, pewną ręką wypełnia kolorową włóczką. Potem wzbogaci elementami ceramicznymi.
- Mam na imię Grzegorz - przedstawia się jej kolega. - Moja praca to Kubuś Puchatek - wyjaśnia, wyjmując z szuflady wesoły obrazek pokryty kożuchem różnobarwnych nici. Podobno nie było siły, by innego Grzegorza, dwoje drzwi dalej, nie dało się nakłonić do innej pracy, niż wyszywanie.
- Kocham to - rozbrajająco wyznaje silnie zbudowany trzydziestotrzyletni mężczyzna z ciemną czupryną i niebieskimi, ufnymi oczami. Najchętniej podejmuje tematy marynistyczne, podczas gdy Marek, krzesło obok, pasjonuje się ufo i orientem. Miło patrzeć, z jaką znajomością rzeczy wyhaftował kimono i teraz zajmuje się wachlarzem gejszy.
Godzina trzynasta rozpoczyna przerwę na herbatę. Artur odłożył wyszywankę i wdaje się w rozmowę o polityce. - Któremu z naszych polityków najbardziej ufasz? - pyta terapeutka. Chłopak wykonuje gest lekceważący, dając do zrozumienia, że wszyscy są tyle samo warci. Ma znakomitą pamięć, jest jednym z laureatów konkursu na temat Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Warsztat terapii zajęciowej przy Domu Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym - obecny adres: Opole-Zakrzów, ul. Mielęckiego - powstał w 1993 r. i był pierwszą tego typu placówką na Opolszczyźnie. W zajęciach bierze udział około trzydziestu dorosłych osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, przy czym jednej terapeutce podlega ich pięć.
Jedni sięgają po igłę, inni zmieniają glinę w wazony, patery, kafle, misy i dzbany, pozostali malują szkło i porcelanę lub z gazetowych ścinków kleją kukiełki do “domowego" teatru. Te zajęcia służą nie tylko pobudzaniu wyobraźni i pogłębianiu umiejętności artystycznych, ale także uczą dokładności, solidności i cierpliwości. Poza tym trudno oprzeć się wrażeniu, że w tych szczególnych rolach wszyscy czują się spełnieni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?