Ruediger Freiherr von Fritsch, ambasador Niemiec w Warszawie, wziął udział w spotkaniu z cyklu "Rozmowy o Niemczech". Było ono poświęcone 60. rocznicy powstania w NRD 17 czerwca 1953 roku.
- Na ulice wyszli mieszkańcy Niemiec wschodnich w liczbie miliona - mówił podczas wykładu ambasador. - Nie tylko w Berlinie, ale i w 700 innych miejscowościach. Protest rozpoczął się od podwyższenia norm w budownictwie, ale demonstranci domagali się także wolnych wyborów, godnych warunków życia oraz swobodnej działalności wszystkich niemieckich partii. Na jakiś czas NRD przestała istnieć.
Rewoltę krwawo stłumiono, w samym tylko Berlinie przeciw demonstrantom skierowano 20 tys. żołnierzy sowieckich i 600 czołgów. Około 100 osób zginęło, w tym żołnierze, którzy odmówili strzelania do robotników. Około 15 tysięcy aresztowano, 2 tysiące ludzi usłyszało wyroki skazujące.
Ambasador przypomniał, że jeszcze w latach 60., gdy chodził do szkoły, w RFN 17 czerwca był obchodzony jako dzień pamięci o rodakach na wschodzie. Z czasem wraz z polityką odprężenia pamiętano o tym buncie coraz mniej.
Kazimierz Wóycicki, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, zwrócił uwagę, że powstanie 1953 r. było rewoltą bez twarzy, bez bohaterów, a to oni, nie tłum zostają w pamięci. Dlatego nie jest ono wyraźnie obecne w pamięci, ani w Niemczech, ani w Polsce.
- W Goerlitz, gdzie złożony z demonstrantów Komitet Miejski przejął władzę i otworzył więzienia, do dziś nie ma żadnej tablicy, która by upamiętniała jego członków - mówił dr Wóycicki.
Podczas dyskusji mówiono o dawnej NRD i działającej tam opozycji. - Musimy się wyzbyć krzywdzących stereotypów - namawiał Kazimierz Wóycicki. - W Warszawie już w latach 70. młodzież szła do opozycji ławą. W NRD opozycjoniści byli sami. A za odwagę niezapisania się do organizacji młodzieżowej płaciło się drogo - zakazem wstępu na studia.
Ambasador von Fritsch opowiadał, jak w czasach młodości - miał wtedy 19 lat - fałszował paszporty, by pomóc wyjechać z NRD swojemu 18-letniemu kuzynowi. - Ucieczka przez Bałtyk czy przez mur była bardzo niebezpieczna. Miesiącami uczyłem się podrabiać odpowiednie stemple - wspominał ambasador. - Najpierw z ziemniaka, potem z gumy, by kuzyn mógł wyjechać legalnie z podrobionymi dokumentami. Sprawa się przedawniła, więc mogę się już przyznać - żartował.
Przed południem ambasador spotkał się z przedstawicielami mniejszości niemieckiej. Rozmawiał z nimi m.in. o przyszłym finansowaniu mniejszości, udziale jej członków w wyborach do Bundestagu oraz perspektywach rozwoju mniejszościowej młodzieży.
"Rozmowy o Niemczech" zorganizowały Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej i Fundacja Konrada Adenauera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?