- Przewodniczący Ziomkostwa Ślązaków Rudi Pawelka domaga się anulowania przez Polskę aktów prawnych stanowiących podstawę do przymusowego wysiedlenia i wywłaszczenia Niemców po II wojnie światowej.
- Nie rozumiem argumentacji pana Pawelki, który występuje w imieniu Ziomkostwa Ślązaków tak, jak od około trzech lat czynią to Niemcy sudeccy pod adresem Czech, żądając uznania od początku za bezprawne dekretów Benesza. W odniesieniu do polskich aktów prawnych używa on zresztą czasem pojęcia dekrety Bieruta. Natomiast zarówno Czesi, jak i Polacy oceniają, że te dekrety są prawem martwym, bo od tego czasu pojawiła się cała masa ustaw i innych dokumentów, które unieważniają tamte dekrety. Podobnie ocenia to specjalny zespół prawników powołany przez Komisję Europejską, który przed referendum oceniał sytuację prawną w Czechach i w Polsce.
- Czy uprawniony jest zarzut Pawelki - poparty groźbą wszczynania procesów - że Niemcy w Polsce nadal są dyskryminowani i wywłaszczani?
- Bardzo mnie to zaskoczyło, bo zajmuję się tą tematyką w mojej działalności dziennikarskiej i nigdy o takich rzeczach nie słyszałem. Są dwaj przedstawiciele mniejszości niemieckiej w Sejmie i jeśli uznają, że takie sytuacje się zdarzają, to mają prostą drogę do ich nagłośnienia w parlamencie polskim i w licznych kontaktach z parlamentem niemieckim. Gdyby to, o czym mówi Pawelka, miało miejsce, to jest wiele platform, na których Polacy i Niemcy mogą o tym rozmawiać.
- Na ile przekonania pana Pawelki dzieli niemieckie społeczeństwo i rząd federalny w Berlinie?
- Dla społeczności niemieckiej takie rzeczy jak zjazd ziomków śląskich jest czymś bardzo mało istotnym. Organizatorzy spotkania, jakie odbyło się podczas minionego weekendu w Norymberdze, oceniają, że uczestniczyło w nim 80 tysięcy osób. Gdyby to jednak przełożyć na odbiór społeczny, to okazuje się, że nikt się tym nie zajmuje, a Niemcy kwitują to co najwyżej wzruszeniem ramion. Sprawy ziomków bywają ważne i nagłaśniane w okresie kampanii wyborczej, ale Niemcy do najbliższych wyborów mają jeszcze trzy lata. Stosunek rządu do tej sprawy najlepiej odzwierciedla udział polityków w zjeździe. Była tam pani z CSU, która jest politykiem szczebla lokalnego, a z drugiego garnituru federalnego był wiceprzewodniczący Klubu CDU w Bundestagu. Nie było nikogo ze szczebla rządowego i nikogo z koalicji SPD-Zieloni. To świadczy o tym, jaką wagę do tego przywiązuje rząd niemiecki.
- Czy Polacy powinni obawiać się takich wypowiedzi, jak opinie Pawelki?
- Ludzie, którzy interesują się tym, co się w polityce dzieje, przypominają sobie na pewno czasy panów Hupki i Czai, gdy spotkania ziomków odgrywały dużą rolę w wewnętrznej polityce niemieckiej. Dzisiaj są to sprawy folklorystyczne, bez przełożenia politycznego. Każdemu z mieszkańców Polski zalecam w tym kontekście spokój i butelkę schłodzonego reńskiego wina.
Rudi Pawelka to tylko folklor
Rozmawiał Krzysztof Ogiolda
Z Hubertem Wohlanem, kierownikiem sekcji polskiej Radia Deutsche Welle