Ruszyły zimowe wyprzedaże

Redakcja
Daniel Broj wymienił kupiony przed świętami sweter i przy okazji  przejrzał wieszaki z "przeceną” w jednym ze sklepów w CH Turawa Park.
Daniel Broj wymienił kupiony przed świętami sweter i przy okazji przejrzał wieszaki z "przeceną” w jednym ze sklepów w CH Turawa Park. Sławomir Mielnik
Najczęściej organizują je sklepy z odzieżą i obuwiem, obniżając ceny od 50 do 70 procent.

Boxing day, czyli dzień boksowania - tak w Anglii określany jest drugi dzień Bożego Narodzenia, kiedy rusza zimowa wyprzedaż. Brytyjscy handlowcy w sklepach tradycyjnych i internetowych spodziewali się przedwczoraj zarobić 2,9 mld funtów.

Zimowe wyprzedaże ruszyły też pełną parą wczoraj w polskich sklepach, choć pierwsze jaskółki można było zauważyć jeszcze przed świętami - obniżki do 30 proc. lub akcje promocyjne w stylu - kup dwa ciuszki, trzeci wybierz za darmo.

- Od rana dzwonią do nas klienci z pytaniami, czy sklepy obniżyły już ceny i w jakich
godzinach będą czynne - powiedziała nam wczoraj przedstawicielka Solaris Center. - Zainteresowanie jest duże. Klientów nie brakuje.

Monika Michniewska, którą spotykaliśmy w tej galerii, mówi, że podczas przedświątecznych zakupów upatrzyła sobie kilka rzeczy i świadomie ich nie kupowała, czekając na poświąteczne "sale".

- Dziś porównam ceny - dodaje. - Liczę, że dzięki temu w kieszeni zostanie mi nawet kilkaset złotych.

Obniżki do 70 proc. oferuje jedna ze znanych polskich sieci handlowych z odzieżą. Artykuły przemysłowe w jednej z sieci hipermarketów można od wczoraj kupować nawet już za 25 proc. ich dotychczasowej wartości.

Dlaczego sklepom opłaca się aż tak bardzo schodzić z cen? - W większości przeceny dotyczą kolekcji sezonowych odzieży - wyjaśnia przedstawicielka jednego z opolskich centrów handlowych. - Sprzedawcy nie mają gwarancji, że nawet jeśli przechowają ubrania do przyszłego roku, co kosztuje, uda im się je sprzedać. A przecież w przyszłym roku będą już nowe wzory i trendy.

W sklepie z butami duże czerwone plansze kuszą obniżką do 50 proc. - Trochę się na to naciąłem, bo wybrałem buty z półki, na której wypisana była cena 119 zł, a w rzeczywistości kosztowały o 80 zł więcej - opowiada pan Robert. - Ekspedientka tłumaczyła, że tańsze są tylko te modele, które mają specjalne naklejki na pudełkach. Nie miałem już sił ani czasu na przymierzanie nowych...

Takich osób, które poczuły się wprowadzone w błąd, może być w okresie wyprzedaży więcej. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przypomina klientom kilka podstawowych zasad, którymi powinni kierować się podczas zakupów.

Po pierwsze, zaleca porównanie oferty różnych sklepów, porównywanie cen z gazetki reklamowej czy z półki z tymi nabijanymi na kasie oraz zabieranie paragonów, które są niezbędne do reklamacji.

- Pamiętajmy jednak, że nie możemy zwrócić do sklepu towaru tylko i wyłącznie dlatego, że przestał nam się podobać - przestrzega Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK. - Zgodnie z prawem sprzedawca może odmówić przyjęcia towaru bez wad i zwrócenia klientowi pieniędzy bądź wymiany na inny.

Niektóre sieci handlowe, którym zależy na przywiązaniu klientów, wprowadzają możliwość zwrotu towaru bez wad. Np. sieć sklepów z artykułami dziecięcymi wyraża zgodę na zwrot towaru, ale zamiast pieniędzy wydaje bon, który można w ciągu roku wykorzystać jedynie w sklepach tej sieci.

Jeśli okaże się, że kupiliśmy wadliwy produkt, zawsze przysługuje nam prawo do reklamacji. - Mamy na to dwa lata, a reklamację trzeba złożyć w sklepie, najlepiej na piśmie - mówi Małgorzata Cieloch. - Gdy towar jest z gwarancją, wtedy można go też reklamować u producenta lub dystrybutora. To my decydujemy, który wariant jest dla nas korzystniejszy.

Jeśli sklep odrzuci naszą reklamację, możemy skorzystać z bezpłatnej pomocy rzeczników konsumentów, Inspekcji Handlowej, dzwoniąc na infolinię 0 800 007 707 lub wysyłając e-maila na adres [email protected], który obsługuje Stowarzyszenie Konsumentów Polskich.

Handlowcy nie mogą jednak chyba liczyć na wyjątkowe żniwa podczas obecnych wyprzedaży. Ludzie nie mają pieniędzy. Z badań przeprowadzonych przez instytut Homo Homini wynika, że 37 proc. ankietowanych uważa swoją sytuację finansową za złą. Najgorzej oceniają ją osoby w wieku od 25 do 34 lat. Dodatkowo zdecydowana większość Polaków spodziewa się pogorszenia swojej sytuacji finansowej w przyszłym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska