Chodzi o fragmenty obwodnicy, które są dojazdami do wiaduktu w rejonie ulicy Gminnej.
Wprawdzie drogowcy wiedzieli już od dawna o problemie, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że jest aż tak źle. Gdy wykonawca remontu wiaduktu zmieniał lokalizację jednej ze studzienek w jezdni, ta dosłownie się zapadła.
- Mamy spory kłopot - nie ukrywa Mirosław Pietrucha, wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg. - Może się bowiem okazać, że na wyremontowany wiadukt nie będzie jak wjechać, bo jezdnie na dojazdach, usytuowane na nasypach nie dość, że mają fatalną podbudowę, to jeszcze nie są powiązane z wiaduktem.
Drogowcy ocenili, że na wzmocnienie nasypów - zbudowanych jeszcze w czasach PRL - oraz na nową nawierzchnię, potrzeba około 1,5 mln zł.
- Znaleźliśmy te pieniądze w budżecie miasta - mówi portalowi nto.pl Anna Jędrzejak, skarbnik miasta. - To pilna sprawa i z takim remontem nie możemy czekać.
Na razie jednak drogowcy nie wybrali sposobu wzmocnienia nasypów, wciąż nie wiadomo także, czy trzeba będzie zamknąć na jakiś czas obwodnicę.
- To powinno się wyjaśnić, gdy zakceptujemy koncepcję remontu. Ale pewne jest, że prace odbędą się podczas wakacji, gdy ruch jest najmniejszy - przyznaje Arkadiusz Karbowiak, dyrektor MZD.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?