Protokół
Protokół
Śląsk Łubniany - Racławia Racławice Śląskie 6-0 (1-0)
1-0 Grabowiecki - 32., 2-0 Gnoiński - 62. (karny), 3-0 Świrski - 70., 4-0 Langosz - 74., 5-0 Grabowiecki - 82., 6-0 Grabowiecki - 87.
Śląsk: Zachara - Langosz (80. Bagiński), Drąg, M. Nowak, Gackowski - Kumiec, S. Nowak, Gnoiński (66. Kostosz), Serwuszok (53. Wiśniewski) - Grabowiecki, Stręk (62. Świrski). Trener Dariusz Broll.
Racławia: Kania - Guzowski, Reiwer, Maciaszczyk, Klisiński - Bielak, D. Hajduk, Zalewski, Bodaszewski, Adamów (83. Raczkowski) - T. Hajduk. Trener Dagobert Kroll.
Sędziował Michał Najwer (Opole). Żóła kartka: Nowak. Widzów 50.
Piąty w tabeli Śląsk podszedł do starcia z walczącą o uniknięcie degradacji Racławią na poważnie i od początku ruszył do ataku.
- Gramy przede wszystkim dla własnej satysfakcji - tłumaczył pomocnik gospodarzy Denis Kumiec. - Po to spotykamy się na meczach oraz treningach. Wiosną notowaliśmy zbyt dużo remisów (łącznie siedem, w tym sześć z rzędu - dop. red.), tracąc punkty choćby z Victorią Chróścice czy Piastem Strzelce Opolskie, czyli ekipami z dołu tabeli. Gdybyśmy w tych spotkaniach zwyciężyli, mielibyśmy szanse włączyć się do rywalizacji o awans.
Wydawało się, że to Racławia będzie od początku dążyła do zdobycia gola.
Miejscowi zdecydowanie przeważali i raz za razem zagrażali bramce Pawła Kani. Golkiper gości długo, przy sprzyjającym szczęściu, zachowywał czysto konto. W 32. min pokonał go wreszcie Paweł Grabowiecki. Śląsk marnował mnóstwo sytuacji, za co omal w końcówce pierwszej połowy nie został ukarany. Po jednym z nielicznych ofensywnych wypadów gości stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Tomasz Hajduk.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Przyjezdni, którzy przyjechali do Łubnian z ledwie jednym rezerwowym, z każdą minutą opadali z sił. U gospodarzy nadal szwankował jeden element - skuteczność.
- To są jaja! - złościł się stoper Śląska Tomasz Drąg po kolejnej zmarnowanej "setce" przez swoich kolegów. W końcu sam postanowił ruszyć pod bramkę rywali. Został sfaulowany w polu karnym, a z jedenastu metrów nie pomylił się inny weteran - Mariusz Gnoiński. Worek z bramkami się otworzył i podopieczni Dariusza Brolla jeszcze cztery razy trafili do siatki, z łatwością większą niż na niejednym treningu. Hat-tricka skompletował Grabowiecki.
- Ostatni raz udało mi się to chyba przed dwoma laty - odświeżał pamięć Grabowiecki. - To dopiero moje czwarte spotkanie od pierwszej minuty po urazie kolana. W styczniu przeszedłem artroskopię i musiałem kilka miesięcy pauzować. Wracam do formy, a drużyna też spisuje się coraz lepiej. Rezultat może na to nie wskazuje, ale wcale nie był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu.
- Wynik imponujący, lecz skuteczność słaba - dodawał Kumiec. - Nad nią musimy niewątpliwie popracować.
Kiepsko zaprezentowała się młoda drużyna z Racławic Śląskich, która w drugiej części nie wykazywała ochoty do gry, kompletnie nie wierząc w sukces.
- Przyjechaliśmy mocno osłabieni - tłumaczył pomocnik Racławii Adam Zalewski. - Mamy kilka kontuzji. Poza tym mecz odbywał się w środku tygodnia, musieliśmy przebyć daleką drogę i niektórych zatrzymała praca. Przeciwnicy byli wyraźnie lepsi, a sześć bramek to najniższy wymiar kary. Koncentrujemy się nad potyczką z Czarnymi Otmuchów. Każdy z nas wie, jak ważne jest to spotkanie i że może być kluczowe w kontekście utrzymania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?