Saperzy ćwiczą w Brzegu wysadzanie zatorów lodowych [wideo]

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Żołnierze szkolą się z układania ładunków na zatorach zarówno z lądu, jak i z powietrza.
Żołnierze szkolą się z układania ładunków na zatorach zarówno z lądu, jak i z powietrza. Jarosław Staśkiewicz
W szkoleniu na poligonie 1. Brzeskiego Pułku Saperów uczestniczą żołnierze z kilkunastu jednostek wojsk inżynieryjnych z całej Polski.

Saperzy trenują dwie sytuacje: w pierwszej przygotowują się do wysadzania zatorów z lądu. W drugiej robią to ze śmigłowców, które zawisają kilka metrów nad ziemią, spuszczając ładunki wybuchowe za pomocą lin.

W obu przypadkach trotyl jest umieszczany na gruncie, bo Odra, nad którą jest poligon, nie zamarzła.

- Ale na tej płyciźnie widać już miejsce, wokół którego może zacząć powstawać taki zator - pokazywał mjr Krzysztof Jaroszek z brzeskiego pułku, który miał już wiele okazji do usuwania prawdziwych zatorów lodowych.

Tak jak choćby dwa lata temu na Małej Panwi w Jedlicy, kiedy żołnierze z Brzegu za pomocą trotylu udrożnili zamarzniętą rzekę.

- Takie akcje trzeba poprzedzać rekonesansem i nigdy też nie można przewidzieć, jak szybko uda się usunąć zator - podkreślał brzeski saper.

W Jedlicy żołnierze musieli brać pod uwagę sąsiedztwo domów mieszkalnych i huty szkła, nie mogli też uszkodzić mostu. - W dodatku pod Małą Panwią poprowadzony jest tam mniejszy strumień i musieliśmy dbać, by nie uszkodzić również tego przepustu - przypominał major Jaroszek.

Dlatego w Jedlicy żołnierze mogli używać ładunków o niewielkich mocy i trzeba było powtarzać detonacje przez cały dzień - do skutku.

Na takie właśnie sytuacje przygotowują się saperzy w Prędocinie. Ćwiczą tam wspólnie z pilotami 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, którzy przylecieli śmigłowcami Mi-2.

- Najważniejsze jest zgranie i sprawne połączenie wysiłków pilotów i saperów. To najwyższy poziom szkolenia - podkreślał pułkownik Bogdan Papierski, szef oddziału szkolenia Zarządu Inżynierii Wojskowej w Dowództwie Generalnym Sił Zbrojnych.

Przy okazji zauważył, że obecnie żołnierze mają komfortowe warunki szkolenia.

- Dziś jest tylko kilka stopni mrozu, a bywało tak, że ćwiczyliśmy przy temperaturze -25, a nawet -30 stopni Celsjusza. Tymczasem saper musi gołymi rękoma przygotować zapalniki i położyć na lodzie, więc jest to dla niego sprawdzian hartu ducha - mówił płk Papierski.

- Szczególnie, że potem, w warunkach bojowych, bo tak trzeba nazwać akcję walki z zatorami lodowymi, dojdzie jeszcze stres - dodawał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska