Schronisko młodzieżowe w Brzegu rozkręca się powoli

Archiwum
Schronisko młodzieżowe w Brzegu
Schronisko młodzieżowe w Brzegu Archiwum
Są już chętni na korzystanie z powiatowego hostelu, choć jego promocja szwankuje, a sezon dopiero startuje.

Pod lupą

W ubiegłym tygodniu sprawdziliśmy, czy turysta, szukając w naszym mieście noclegu, ma szansę trafić do brzeskiego schroniska. Wniosek: szanse są minimalne. Nie znajdzie schroniska wpisując w wyszukiwarce hasła: "noclegi brzeg", "pokoje brzeg". Obiektu nie ma też w bazie Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych, ani w bazach serwisów z noclegami w Polsce. Zakładki o schronisku są na stronie "ekonomika" czy Starostwa, ale trudno liczyć, by turyści byli tak domyślni i tam ich szukali. Jeśli jednak w końcu trafią na informacje o schronisku, to mają do wyboru trzy kontakty: jeden z numerem telefonu do... Wydziału Oświaty Starostwa, drugi na stronie schroniskobrzeg.pl z numerem telefonu do mieszkania prywatnego i trzeci, właściwy, pod którym jednak po godz. 14 zgłasza się ochrona budynku. Nasz próbny e-mail z zapytaniem o nocleg też pozostał bez odpowiedzi.

Schronisko młodzieżowe powstało w powiatowym budynku przy ul. Wyszyńskiego. Z pomocą unijnej dotacji starostwo zamieniło piętro dawnego internatu w coś co na pierwszy rzut oka wygląda na nieźle urządzony hotel.

- Ale to nie jest hotel, tylko - zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji - placówka oświatowo-wychowawcza - przypomina Małgorzata Mianowany-Małecka, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych.

We wrześniu ubiegłego roku schronisko stało się częścią właśnie tej szkoły i na głowie jej dyrektora jest zapełnienie miejsc noclegowych.

Jesienią placówka dopiero się rozkręcała, a szkoła otrzymała pieniądze jedynie na zapłacenie mediów.

O prawdziwej działalności można było mówić dopiero od początku roku ale wyniki stycznia i lutego były niepokojące: do schroniska trzeba było dopłacić 20 tysięcy złotych.

- To nie jest firma i rozpatrywanie tej działalności pod takim kątem, czy przynosi zysk, czy jest deficytowe, to pomyłka - uważa jednak dyrektor Mianowany-Małecka.

Ale zaraz podkreśla, że schronisko radzi sobie coraz lepiej. Jego utrzymanie ma kosztować około 200 tysięcy złotych rocznie, tymczasem do połowy kwietnia przychody z zapłaconych już noclegów i zaliczek sięgają 75 tys. zł.

- Nie jesteśmy Krakowem czy Trójmiastem, sezon dopiero się zaczyna, a mimo to zainteresowanie jest całkiem spore - zauważa pani dyrektor.

Schronisko gościło już między innymi piłkarzy, szkolną wycieczkę, czy artystów koncertujących na zamku.

Żeby wyjść na zero, musiałoby jednak mieć pełne obłożenie średnio przez 9 dni w miesiącu. Albo, inaczej licząc, każdej nocy przez cały rok powinno tu spać co najmniej 14 osób.

Na pewno łatwiej byłoby to osiągnąć, gdyby nie szwankująca promocja schroniska (szczegółowo piszemy o tym w ramce). Pierwsze zmiany na lepsze już jednak zauważyliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska