Zajmujący 4. miejsce Pronar z Hajnówki nie pograł sobie w Nysie i szybko mógł się sposobić do dalekiej drogi powrotnej.
- Wygrana cieszy, ale pozostała niepewność, czy znajdziemy się w pierwszej szóstce drużyn pewnych ligowego bytu - powiedział po meczu Dawid Migdalski, przyjmujący AZS-u. - Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za wysoką porażkę w pierwszej rundzie w Hajnówce. Popełniliśmy tym razem znacznie mniej błędów własnych, stąd efektowna wygrana. Szkoda tylko, że wcześniej potraciliśmy punkty, których teraz może zabraknąć.
Pierwszy set dostarczył widzom sporą porcję emocji. Od stanu 18:18 trwała zacięta walka o każdy punkt. Częściej nieznacznie prowadzili goście. Końcówka nyskich akademików była przedniej marki, a nagrodą pewna wygrana.
- "Wyrwaliśmy" im tego seta - stwierdził uradowany Kamil Ratajczak, libero AZS-u.
- Trener Janusz Bułkowski rozpisał mocne i słabe strony rywala, który niczym nas nie zaskoczył. A nadto zagraliśmy dobry mecz, chociaż w ostatnim secie mieliśmy przestoje. Teraz czeka nas nerwowe oczekiwanie na wyniki ostatniej kolejki, która zadecyduje czy będziemy w pierwszej szóstce.
W drugim secie nysanie tylko na początku musieli odrabiać straty punktowe. Po objęciu prowadzenia 15:13 kontrolowali sytuację na parkiecie i po mocnym ataku Michała Żuka cieszyli się z prowadzenia 2:0.
Protokół
Protokół
AZS PWSZ Nysa - Pronar Hajnówka 3:0 (22, 23, 20)
AZS: Górski, Kowalczyk, Szabelski, Żuk, D. Bułkowski, Podgórski, Ratajczak (libero) - Migdalski. Trener Janusz Bułkowski.
Pronar: Woroniecki, Kozioł, Żyliński, Wójcik, Jaskulski, Sacharewicz, Knasiecki ( libero) - Niemiec, Saczko, Staniewski. Trener Paweł Bromberg.
Sędziowali: Ireneusz Wolszczyniak i Waldemar Niemczura ( Częstochowa). Widzów 450.
Trzecią partię charakteryzowała huśtawka nastrojów w obu ekipach. Zaczęło się bardzo pomyślnie dla akademików, którzy prowadzili 7:2. Kilka minut później było tylko 7:6. Historia się powtarzała - gospodarze odskoczyli na 10:7, by szybko stracić 3 pkt. Dopiero od wyniku 18:18 AZS opanował sytuację i po bloku Migdalskiego spokojnie wygrał seta.
- Cieszymy się z udanego zakończenia rundy zasadniczej - stwierdził Bartłomiej Podgórski, atakujący AZS-u. - Dobra passa zaczęła się trochę za późno, stąd przyjdzie nam liczyć na pomoc innych drużyn w zajęciu miejsca marzeń, czyli szóstego. Dzisiaj byliśmy lepsi od przeciwnika zwłaszcza w bloku i zagrywce. Nie ustrzegliśmy się jednak przestojów w trzeciej odsłonie. To jeden z największych naszych mankamentów w zakończonej rundzie zasadniczej. Cieszy natomiast bardzo korzystny bilans spotkań w naszej hali. Przegraliśmy tylko trzy mecze i to z zespołami plasującymi się w ścisłej czołówce tabeli - podkreślił z satysfakcją Podgórski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?