Siatkarze AZS PWSZ Nysa pokonali zespół Pronar Hajnówka 3:0

fot. Sebastian Stemplewski
Rozgrywający Daniel Górski bardzo dobrze dzielił piłki.
Rozgrywający Daniel Górski bardzo dobrze dzielił piłki. fot. Sebastian Stemplewski
Efektowną wygraną zakończyli rundę zasadniczą nyscy siatkarze. Zespół zagarnął komplet punktów, ale do "szóstki" nie awansował.

Zajmujący 4. miejsce Pronar z Hajnówki nie pograł sobie w Nysie i szybko mógł się sposobić do dalekiej drogi powrotnej.

- Wygrana cieszy, ale pozostała niepewność, czy znajdziemy się w pierwszej szóstce drużyn pewnych ligowego bytu - powiedział po meczu Dawid Migdalski, przyjmujący AZS-u. - Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za wysoką porażkę w pierwszej rundzie w Hajnówce. Popełniliśmy tym razem znacznie mniej błędów własnych, stąd efektowna wygrana. Szkoda tylko, że wcześniej potraciliśmy punkty, których teraz może zabraknąć.

Pierwszy set dostarczył widzom sporą porcję emocji. Od stanu 18:18 trwała zacięta walka o każdy punkt. Częściej nieznacznie prowadzili goście. Końcówka nyskich akademików była przedniej marki, a nagrodą pewna wygrana.
- "Wyrwaliśmy" im tego seta - stwierdził uradowany Kamil Ratajczak, libero AZS-u.
- Trener Janusz Bułkowski rozpisał mocne i słabe strony rywala, który niczym nas nie zaskoczył. A nadto zagraliśmy dobry mecz, chociaż w ostatnim secie mieliśmy przestoje. Teraz czeka nas nerwowe oczekiwanie na wyniki ostatniej kolejki, która zadecyduje czy będziemy w pierwszej szóstce.

W drugim secie nysanie tylko na początku musieli odrabiać straty punktowe. Po objęciu prowadzenia 15:13 kontrolowali sytuację na parkiecie i po mocnym ataku Michała Żuka cieszyli się z prowadzenia 2:0.

Protokół

Protokół

AZS PWSZ Nysa - Pronar Hajnówka 3:0 (22, 23, 20)

AZS: Górski, Kowalczyk, Szabelski, Żuk, D. Bułkowski, Podgórski, Ratajczak (libero) - Migdalski. Trener Janusz Bułkowski.
Pronar: Woroniecki, Kozioł, Żyliński, Wójcik, Jaskulski, Sacharewicz, Knasiecki ( libero) - Niemiec, Saczko, Staniewski. Trener Paweł Bromberg.
Sędziowali: Ireneusz Wolszczyniak i Waldemar Niemczura ( Częstochowa). Widzów 450.

Trzecią partię charakteryzowała huśtawka nastrojów w obu ekipach. Zaczęło się bardzo pomyślnie dla akademików, którzy prowadzili 7:2. Kilka minut później było tylko 7:6. Historia się powtarzała - gospodarze odskoczyli na 10:7, by szybko stracić 3 pkt. Dopiero od wyniku 18:18 AZS opanował sytuację i po bloku Migdalskiego spokojnie wygrał seta.

- Cieszymy się z udanego zakończenia rundy zasadniczej - stwierdził Bartłomiej Podgórski, atakujący AZS-u. - Dobra passa zaczęła się trochę za późno, stąd przyjdzie nam liczyć na pomoc innych drużyn w zajęciu miejsca marzeń, czyli szóstego. Dzisiaj byliśmy lepsi od przeciwnika zwłaszcza w bloku i zagrywce. Nie ustrzegliśmy się jednak przestojów w trzeciej odsłonie. To jeden z największych naszych mankamentów w zakończonej rundzie zasadniczej. Cieszy natomiast bardzo korzystny bilans spotkań w naszej hali. Przegraliśmy tylko trzy mecze i to z zespołami plasującymi się w ścisłej czołówce tabeli - podkreślił z satysfakcją Podgórski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska