Sikają po mistrzowsku

Redakcja
Sikawki konne łączą pokolenia. Na wozie siedzi Henryk Smiatek, były prezes i honorowy członek OSP Dzielnica. Przy pompie (od lewej): Michał Rycyrs, Łukasz Pietruszka i Sebastian Lazar z Łanów.
Sikawki konne łączą pokolenia. Na wozie siedzi Henryk Smiatek, były prezes i honorowy członek OSP Dzielnica. Przy pompie (od lewej): Michał Rycyrs, Łukasz Pietruszka i Sebastian Lazar z Łanów.
Mieszkańcy Łanów i Dzielnicy od stu lat wiedzą, jak gasić pożary pompami na wozach ciągniętych przez konie.

Sikawkami konnymi, bo tak nazywa się tego typu wóz strażacki, jeżdżono do pożarów wieki temu. Teraz, w czasach nowoczesnych samochodów, zachowane w dobrym stanie sikawki to rarytas.

- My mamy jeden z nich - Jerzy Smiatek, wiceprezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Łanach, jest z tego dumny. - To zachowany prawie w całości okaz sprzed stu lat, z czynną cały czas pompą. Do tego mamy jeszcze sprawnych chłopców. Nasza drużyna od lat należy do "sikawkowej" czołówki.

To nie są przechwałki, tylko fakty: drużyna, czyli sześciu chłopaków z Łanów, zdobyła ostatnio IV miejsce na europejskich zawodach sikawek konnych. Pokonała 50 ekip, m.in. z Węgier, Austrii i Niemiec.

- Nasi przodkowie byli strażakami i gasili w ten sposób wszystkie pożary. My mamy już nowoczesny beczkowóz, ale fajnie, że możemy choćby tylko dla sportu kontynuować tę tradycję - mówi Michał Rycyrs, jeden z sikawkowych mistrzów. -
Wymaga to od nas trochę siły, ale mamy z tym niezłą frajdę.

Frajda frajdą, ale chłopcy są naprawdę silni - w całej Polsce szybsze od nich są tylko dwie drużyny. - Kiedy wygraliśmy po raz trzeci z rzędu mistrzostwa Górnego Śląska, organizatorzy powiedzieli, że kończą im się powoli nagrody dla nas - śmieje się Łukasz Pietruszka, także zawodnik.

W ubiegłym miesiącu łańskiej OSP stuknęło sto lat działalności. W tej chwili jej zastępy liczą w sumie 50 mężczyzn. Jednak nie zawsze tak było. W czasie wojen do pożarów jeździły kobiety. Dlaczego? Bo ich mężowie byli na froncie. Teraz na każdy dźwięk syreny alarmowej reagują już tylko mężczyźni.

Służba w OSP jest w Łanach i w sąsiedniej Dzielnicy dziedziczna. My tu mamy to we krwi - mówi Sebastian Lazor.

Dowód? Proszę bardzo. Od 1947 roku prezesem OSP w Dzielnicy był Henryk Smiatek, ojciec Jerzego. Walczył z ogniem razem ze swoją drużyną aż do roku 1996. Dziś pan Henryk ma 81 lat i chętnie wspomina czasy, kiedy pożary gaszone były tylko za pomocą konnych sikawek, bo innego sprzętu nie było. Dziś zabytkowa sikawka z Łanów stoi na jego podwórku w Dzielnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska