Śląska moda. Wystawa i publikacja w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Zobaczcie zdjęcia!

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Chcesz poczuć się jak mieszkanka Górnego Śląska z XIX czy początków XX wieku? Załóż kieckę, jaklę, na głowie zawiąż purpurkę, a twój towarzysz kapelusz o nazwie kania. O dawnej modzie rozmawiamy z etnografką Anną Grabińską-Szczęśniak, współautorką publikacji „Vademecum strojów górnośląskich”.

Na ekspozycji w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu „Skarby śląskiej szafy” można zobaczyć aż 800 eksponatów, a wśród nich m.in. unikatowe elementy ubioru. Do najcenniejszych przedmiotów zgromadzonych na wystawie należy pas cieszyński datowany na 1810 rok. Ponadto w aranżacji wystawy znajdują się także stare szafy - najstarsza z 1796 roku - i drewniane, malowane skrzynie. Repliki strojów znajdziemy w szafie w specjalnie wydzielonej części wystawy. Ponadto w strefie edukacyjnej, siedząc wygodnie na kanapie, obejrzymy filmy poświęcone m.in. „galandzie”, strojowi rozbarskiemu oraz ubraniom zakładanym do ślubu. Zwiedzanie wystawy to nie tylko potężna dawka wiedzy, ale także dobra zabawa. W strefie edukacyjnej najmłodsi mogą ułożyć puzzle z motywami odnoszącymi się do ekspozycji.

W kultowym melodramacie „Przeminęło z wiatrem” Rhett Butler przywozi z Paryża w podarunku dla Scarlett piękny, zielony kapelusz. Podczas przymiarki kobieta niechcący pokazuje fragment bielizny. Słyszy wtedy, że paryżanki już takich „majtek nie noszą”. Mieszkanki Górnego Śląska zaczęły chodzić w majtkach w 1880 roku. Jak wyglądały wtedy te „niewymowne” - ukryte części dawnej garderoby?

Najprostsze to były tzw. galoty różnego rodzaju: z klapą, czyli odpinane z tyłu, z dziurą w kroku, szerokie, sięgające za kolana. Były też galoty na lajbiku, czyli majtki zszyte ze stanikiem, zdecydowanie mniej wygodne. Noszono także pończochy, ale nie przypominały tych współczesnych. Były to długie, grube, wełniane skarpety. Zwykle w trzech kolorach: białe, granatowe lub czerwone. W większości sięgały do kolan, obwiązywane tasiemkami, żeby się trzymały, a u Góralek marszczone. Niewidoczna była też tzw. kiełbasa. To rodzaj wałka z materiału, które kobiety zakładały w pasie, aby się... pogrubić. Dziś, kiedy mamy zupełnie inne kanony urody, dla wielu osób jest to nieco szokujące. Wtedy jednak atrakcyjną była kobieta o szerokich biodrach, miało to świadczyć o jej gospodarności, umiejętnościach kulinarnych, a także predyspozycjach do rodzenia dzieci. Oczywiście, wszystkie te elementy garderoby pełniły także funkcje ocieplające.

Moda to kopalnia wiedzy o ludziach. Dziś jednak poprzez strój wyrażamy przede wszystkim swoją osobowość. Nie dzieli nas on ze względu na płeć czy stan cywilny. W dżinsach znanych marek chodzi młodzież i seniorzy na całym świecie. Kiedyś strój mówił nam o wiele więcej. Zwłaszcza ten tradycyjny.

Oczywiście. Strój tradycyjny, ludowy wiązać należy nie tylko z jego wyglądem, formą, konstrukcją, wykorzystanymi tkaninami i ozdobami, ale także z jego historią, nazewnictwem i funkcją. Kształtował się przez pokolenia, ulegał wpływom miasta, dworu i Kościoła, zależny był od środowiska naturalnego oraz rodzaju wykonywanej przez ludzi pracy. Nie bez znaczenia dla jego przeobrażeń pozostawały ponadto zmiany granic, stosunki społeczne i migracja ludności. Wszystko to miało swe odbicie w używanych do wytwarzania elementów ubioru materiałach, w zróżnicowanych ozdobach, a nawet w stosowanym nazewnictwie.

Mało wiemy o tradycyjnym stroju występującym na Górnym Śląsku w wieku XIX czy nawet w wieku XX. Nie zobaczymy już go na ulicach. Ale możemy zobaczyć go na zdjęciach i poczytać o nim. Nakładem Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu ukazała się niedawno publikacja ,,Vademecum strojów górnośląskich”. Co było inspiracją do jej napisania?

Zwiedzający Muzeum Górnośląskie często pytali nas o stroje z naszego regionu. Na szczęście mamy pod tym względem bogaty zbiór - na samej wystawie od niedawna u nas prezentowanej jest 800 elementów. Gorzej jednak jest, jeśli chodzi o literaturę dotyczącą tego tematu. Owszem, są książki opisujące ubiory regionalne, ale w większości wydane lata temu. I druk, i fotografie, często czarno-białe, są innej jakości niż teraz, kiedy mamy pod tym względem większe możliwości. A dodatkowo, wydawnictwa te trudno dostać, w zasadzie nie można ich kupić. Książka powstała więc w dużej mierze na prośby odwiedzających nasze muzeum. Także koleżanki zajmujące się innymi aspektami etnografii, przy okazji swojej pracy zadawały mi pytania dotyczące tej tematyki. Ich pytania inspirowały mnie podczas pisania. A stworzenie wystawy „Skarby śląskiej szafy”, którą można oglądać w MGB do końca roku, stało się już konkretnym przyczynkiem, żeby takie kompendium wiedzy na temat mody górnośląskiej przygotować. Układ publikacji jest odmienny od dotychczasowego podejścia do tematyki strojów górnośląskich - elementy stroju prezentowane są tematycznie, a nie według poszczególnych regionów. To z kolei pozwala na porównawczą analizę określonych części odzieży, kiecek, jakli, fartuchów czy czepców.

Trochę szkoda, że te stroje regionalne z Górnego Śląska oglądamy już zazwyczaj tylko na wystawach. Czasami, chociaż też rzadko i na pewno nie w powszechnej ilości, możemy je podziwiać przy okazji religijnych świąt. Od kilku lat np. w kościele św. Jacka w Rozbarku, podczas Wielkiej Soboty czy na procesji Bożego Ciała. Ale to jednak rzadkość. Tymczasem np. w Zakopanem nadal zobaczymy miejscowych w tradycyjnych strojach w dzień powszedni, na ulicy, nie mówiąc już o rodzinnych świętach, jak np. wesela, kiedy to zarówno młodzi, jak i goście prezentują się zgodnie z lokalną tradycją.

Wpływ na to ma na pewno rozwój turystyczny danego regionu. Strój został wykorzystany tu jako regionalny znak, symbol. U nas natomiast w pewnym momencie strój zaczął świadczyć o tym przejściu ze wsi do miasta. Strój miejski rządził się innymi prawami i nie odwoływał się do motywów regionalnych, tradycji. Wiejskie znaczyło wtedy „gorsze”, mniej okazałe. Ale o odejściu od stroju tradycyjnego decydowały także względy praktyczne - kiedy w naszym regionie rosło uprzemysłowienie, odzież musiała być dostosowana do rodzaju pracy, być praktyczniejsza. No i, co nie pozostaje bez znaczenia, strój miejski był też zdecydowanie tańszy.

Gdybyśmy przenieśli się w czasie i zjawili się na zjeździe rodzinnym na Górnym Śląsku, powiedzmy w latach 20. XX wieku, wystarczyłoby spojrzeć na strój, aby określić, która ciotka jest z Pszczyny, a który ujek przyjechał z Rozbarku.

Dokładnie. Mówimy bowiem ogólnie o ubiorach górnośląskich, ale dzielimy je na strój rozbarski (bytomski), raciborski, rybnicko-wodzisławski, pszczyński, opolski, oleski, głubczycki oraz Górali śląskich, laski i cieszyński. A to jeszcze nie koniec. Oglądając fotografie, uważny obserwator dostrzeże niuanse, detale, za pomocą których strój zwany rozbarskim, jest trochę inny, w zależności od tego, czy był noszony w Bytomiu, Mysłowicach czy Dąbrówce. Spódnice i fartuchy różniły się długością, ozdobami lub ich brakiem, kolorem. Kreza od kabotka w jednej miejscowości była stawiana w górę, w innej spuszczona. Albo chusty - takie same, ale w jednej wsi kobiety nosiły je tylko na ramionach, a w drugiej wyłącznie na głowie. Bluzki były szyte identycznie - bez guzików z przodu, wiązane pod szyją, mocno marszczone, białe i zazwyczaj płócienne. Ale potem już są te wyróżniające je detale - węższa lub szersza kreza, haft na przyramkach, albo jego brak. I to już jest zależne od regionów. Jakle rozbarskie były zazwyczaj czarne, czasem granatowe lub fioletowe. Jedwabne, atłasowe, tłoczone. Poza aplikacją z brzegu, nie mają zdobienia. To, co łączyło jakle z całego terenu Górnego Śląska, to zdobnictwo wzdłuż przedniego zapięcia oraz wzdłuż przodu dołem i tyłem. Ale jakle raciborskie czy rybnickie mają stójkę pod szyję i bufki na rękawie. Rozbarskie są pozbawione tych elementów. W innych regionach jest z kolei przesunięcie zapięcia w bok. Przy mysłowickich czy pszczyńskich jaklach jest doszyta koronka. Wzór w kwiaty przeważa, ale kolorystyka jest inna. W Rybniku już materiał nie jest tłoczony, tylko gładki.

To trochę jak łamigłówka, wyszukiwanie tych różnic. Jaki okres zmian w historii górnośląskiej mody jest opisany w publikacji?

W większości opisane są stroje od XIX wieku. Staramy się pokazać zmiany w strojach dotyczące zarówno materiałów, jak i kroju. Można zauważyć, że do II wojny światowej w opisach zdjęć zazwyczaj są wymieniane takie materiały jak jedwab, adamaszek, płótno. Później pojawia się nylon, stylon, sztuczny jedwab. Zmienia się też kolorystyka.

Regiony to jedno, co można było przekazać strojem, ale były też elementy, które mówiły nam na przykład o stanie cywilnym.

Panna od mężatki zawsze musiała różnić się strojem. Najbardziej charakterystyczne jest tu nakrycie głowy, ale też kolorystyka stroju. Młode dziewczęta nosiły stroje jaskrawe, często z przewagą czerwonego koloru. Czym kobieta była starsza, tym więcej w stroju przeważały stonowane barwy, brązy, granaty i fiolety. I w każdym regionie istniała ta różnica znamionująca stan cywilny. Fascynujące są też nazwy kolorów kiecek: siandarowo, rdzawo, bezowo, fiołkowo, szekuladowo. Tak samo nazwy dotyczące kroju. W jednym przypadku kieckę określono nazwą grambanbula. I tu nie udało nam się ustalić, czy miało to odnosić się do barwy, kroju, materiału? Może ta pierwsza część nazwy - gram - ma sugerować lekkość materiału? To jednak nie zostało potwierdzone. W innych przypadkach znamy jednak etymologię nazw. Jeśli chodzi o mężczyzn, wiele mówił kolor jedbowki, czyli chustki noszonej pod szyją. Zieloną nosił pan młody, niebieską żonaci i starsi mężczyźni, natomiast różowoliliową zakładał drużba. Płaszcz przynależał tylko żonatemu, a w niektórych regionach kawalerowie nie mogli nosić kapeluszy.

Stroje szyto czy kupowano?

Prostsze stroje wykonywały kobiety w domu. Stroje z grubszych materiałów, jakle czy męskie kaftany, były szyte u krawca. Gros rzeczy było kupowanych, a potem wykańczano je już w domowych warunkach. Kobiety kupowały materiał na fartuch, ale samodzielnie go malowały czy haftowały, nadając im indywidualny charakter. Kobiety od zawsze lubiły się trochę wyróżniać. Materiały były sprowadzane między innymi z Austrii czy Niemiec.

Nie było pralek elektrycznych ani detergentów. Jak sobie radzono z utrzymaniem odzieży w czystości?

Raczej ją wietrzono niż prano. Zwłaszcza tę bogato zdobioną, malowaną. Prana była natomiast odzież płócienna. Czepce były usztywniane tekturką, więc żeby je wyprać, trzeba było go rozebrać. A i tak prało się tylko jego podszewkę. Musimy jednak pamiętać, że ta odzież, która nie nadawała się do prania, była używana rzadziej, nie tak, jak płócienna. Radzono sobie też na inne sposoby - kiecki miały na dole specjalne obszycie, tzw. szczotki, które chroniły je od zniszczenia. Generalnie w przypadku zabrudzeń odpruwano, sztukowano, wymieniano fragmenty materiałów.

Kobiety kochają buty i torebki. Ale dawne Ślązaczki za torebkami nie szalały...

Do lat 50. XX wieku torebki nie były elementem kobiecego stroju. Funkcję tę pełniła kieszeń lub woreczki, sakiewki, zawiązane pod fartuchem.

Strój ślubny w tamtych czasach też nie był jakiś specjalnie wyjątkowy.

O tym, że jest to strój ślubny, świadczyły dodatki - wianek, wstążki. Po ich odpięciu był to po prostu strój odświętny, który zresztą był tak wykorzystywany przez mężatki już po ślubie.

Razem z książką, którą kupimy w sklepie Muzeum Górnośląskiego, warto więc udać się na wystawę „Skarby śląskiej szafy”, która została przedłużona do końca tego roku. Może dawna moda zainspiruje nas, współczesnych mieszkańców Górnego Śląska.

Publikacja

W Muzeum Górnośląskim w Bytomiu (bezpośrednio lub w sprzedaży internetowej) zakupimy publikację „Vademecum stroju górnośląskiego”. Jej autorkami są: Anna Grabińska-Szczęśniak, Anna Jurczyk i Daria Misiak. Bogato ilustrowana, 400-stronicowa książka ukazuje stroje z Górnego Śląska: rozbarski (bytomski), raciborski, rybnicko-wodzisławski, pszczyński, opolski, oleski, głubczycki oraz Górali śląskich, laski i cieszyński. Zakres obejmuje stroje damskie i męskie.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śląska moda. Wystawa i publikacja w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Zobaczcie zdjęcia! - Dziennik Zachodni

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska