SLD oczyszczą przegrane wybory

Rozmawiał Krzysztof Ogiolda
Rozmowa z posłanką SLD Izabellą Sierakowską

- Premier Miller zapowiedział stworzenie mechanizmu, który będzie automatycznie eliminował z SLD ludzi nie rozumiejących, że przyszłość partii zależy od ich indywidualnych zachowań. Czy wierzy pani w powstanie takiego mechanizmu?
- Nie wiem, jak to będzie realizowane. Sto pięćdziesiąt tysięcy osób to jest armia ludzi. Każdy z nas ma przejść weryfikację i wszyscy niejako od początku zapisujemy się do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ma być jeden wprowadzający. Nie wiem, jak sprawdzać tych, którzy mają coś na sumieniu. To jest piekielnie ryzykowne. Nie wyobrażam sobie tego kwestionariusza, który sprawdzi każdego człowieka ze wszystkiego do któregoś pokolenia wstecz.

- Czy wymiana legitymacji zmieni jakość szeregów SLD czy tylko ich ilość?
- Boję się, że możemy stracić naprawdę wartościowych ludzi, bo nie będą chcieli się poddać takiemu wotum nieufności. Wielu członków SLD będzie mówiło: nie chcę być weryfikowany. Dlaczego, skoro znają mnie od co najmniej 11 lat, nie wiedzą, kim jestem i każą mi od początku wypełniać deklarację, a jakaś komisja będzie sprawdzać, czy ja jestem wiarygodny czy nie? Czy będzie się sprawdzać moje poglądy? - spytają.

- Istnieje jakiś sposób na oczyszczenie szeregów SLD i czy jest ono - pani zdaniem - potrzebne?
- Takie samooczyszczanie jest potrzebne, bo przyszło do nas wielu najróżniejszych ludzi. Ale ja nie sądzę, by ci ludzie, którzy przyszli do SLD z powodu jakichś interesów albo mają nieczyste sumienie, teraz odeszli, bo my nadal jesteśmy na fali. Oni odejdą, gdy zostaną - nie daj Boże - przegrane wybory. Ja już parę takich sytuacji widziałam, m.in. w 1997 roku. Gdy przegraliśmy wybory, to sala, w której oczekiwaliśmy na wyniki, opustoszała w mgnieniu oka. Zostało kierownictwo partii i paru najwierniejszych. Reszta poszła tam, gdzie byli zwycięzcy. Najlepszym samooczyszczaczem byłyby przegrane wybory, czego mojemu ugrupowaniu nie życzę.

- Jak pani przyjęła powołanie rzecznika dyscypliny partyjnej?
- Rzecznikiem dyscypliny partyjnej został bardzo przyzwoity człowiek, Włodzimierz Nieporęt. Szkoda, bo mógł pokierować organizacją mazowiecką SLD i tutaj by się znacznie lepiej sprawdził. Odczytuję tę nominację jako odsunięcie Nieporęta od szefowania jednej z największych organizacji SLD. Na Mazowszu cieszy się on wielką popularnością i kilka miesięcy temu był kontrkandydatem Mariusza Łapińskiego.

- Jeden z pani partyjnych kolegów stwierdził, że ludzie SLD zbyt często są obecni na bankietach, a zbyt rzadko na dole między zwykłymi ludźmi. Podziela pani ten pogląd?
- Zaproszeń jest rzeczywiście bardzo dużo. Niektórzy się kuszą i chodzą. Wielu kolegów nie chodzi na bankiety, bo nie mają na to czasu i nie lubią tego rodzaju spotkań. Osobiście też nie lubię tłumów. Ale bankiet też może być okazją do porozmawiania z ludźmi. Ważne jest, by wszędzie mieć otwarte uszy i słuchać ludzi. Przedsiębiorcy, którzy organizują bankiety, mają swoje problemy i inni ludzie, na dole, również. Trzeba ich wszystkich słuchać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska