Sorry, czy tu biją?

Joanna Forysiak <a href="mailto: [email protected]">[email protected]</a> 077 44 80 041
Krzysztof Juryk pilnuje spokoju w gimnazjum nr 1. Na jego widok młodzi przynajmniej przestają wrzeszczeć.
Krzysztof Juryk pilnuje spokoju w gimnazjum nr 1. Na jego widok młodzi przynajmniej przestają wrzeszczeć.
Szkoła. Najostrzej walczą z przemocą dyrektorzy gimnazjów. Pomagają im pedagodzy, woźne i miejscy strażnicy.

Ekspert

Ekspert

Mundur młodych uspokaja
Mieczysław Studniarz, kierownik referatu szkolnego Straży Miejskiej w Nysie

- Nysa jest jedynym miastem na Opolszczyźnie, gdzie szkół gminnych pilnują strażnicy.
- Ośmioosobowy oddział ma pod opieką pięć podstawówek i trzy gimnazja. Wiemy, gdzie młodzież pali papierosy, gdzie gromadzą się wagarowicze, w których szkołach dochodzi do aktów przemocy.

- W których?
- Na początku roku szkolnego rodzice sygnalizowali, że w gimnazjum nr 2 jest "fala" - starsze klasy każą pierwszakom m.in. mierzyć hol zapałką. Wprowadziliśmy patrole na korytarzach i problem zniknął. Niedawno głośno było o pobiciu w gimnazjum nr 1; dwie dziewczyny skopały koleżankę. Miesiąc temu uczniowie budowlanki grupą udali się pod jedno z gimnazjów. Nie wiadomo, w jakim celu, bo patrol wyłapał ich, zanim tam dotarli. Zaalarmowali nas nauczyciele, wyczuleni na przejawy agresji.

- Kiedyś wystarczył nauczyciel dyżurujący na korytarzu i tarcza na rękawie, by uczeń zachowywał się porządnie. Teraz pod szkołą musi chodzić mundurowy.
- Cóż, dostosowujemy się do panujących warunków. Teraz żadna szkoła nie jest wolna od przemocy. Ale mundur młodych uspokaja, cichną rozmowy, kończy się szaleńcze bieganie po korytarzach.

Na razie nyscy nauczyciele nie narzekają, że boją się wejść do klasy. Powtarzają tylko żart zasłyszany na korytarzu: Jakie kosze na śmieci powinno się montować w szkołach? Z dziurami, żeby nauczyciel miał przez co oddychać.
Gimnazjaliści z II m2 w nyskiej "dwójce" też mówią, że w szkole nie czują się zagrożeni. Tak źle nie jest. Ale Adam kiedyś został opluty na przerwie, do dziś nie wie, za co. Zaś dziewczyny ze starszych klas ostatnio ciągnęły za włosy pierwszoklasistkę, bo nie okazała im należnego szacunku. Inna sprawa, że nie wiadomo, na czym miałby on polegać.
- Jak się patrzysz, masz przerąbane, ale jak się nie patrzysz, też masz przerąbane - mówi Karolina.

Sposób na spokój? - Lepiej mieć grupę znajomych w III klasie - twierdzi Magda. - Wtedy jak ktoś zaczepia, to starsi się za ciebie zemszczą.
W gimnazjum nr 1 w Nysie nauczyciele i uczniowie noszą identyfikatory (osobną kwestią jest, jak sprawić, by młodzi nie wstydzili się ich nosić). Ci pierwsi w czasie przerw są na korytarzach, w szatniach i ubikacjach.
- W pokoju nauczycielskim jest wtedy niemal pusto - mówi Danuta Bułka, dyrektor szkoły.
Rada rodziców wkrótce sfinansuje zakup i montaż czterech kamer (docelowo ma być ich 9), żeby ich dzieci czuły się jeszcze bardziej obserwowane.
W gimnazjum nr 2 uczniowie obowiązkowo muszą nosić przy sobie legitymacje. Poza tym szkoła postawiła na kółka zainteresowań, które mają zająć młodzież czymś dobrym. Bo wiadomo, że uczniom najgłupsze pomysły przychodzą do głowy, gdy mają za dużo wolnego czasu.
- Gimnazjum to trudna szkoła, dzieci dojrzewają, buntują się - wzdycha Bogusława Piotrowska, wicedyrektor "dwójki". - Wychowywałam się w czasach tarczy i mundurka, dzięki którym uczniowie nawet poza szkołą nie byli anonimowi. Ale trudno przeforsować powrót do tej tradycji. Sami rodzice są sceptyczni, może ze względu na koszty.
Szkół ponadgimnazjalnych nie pilnują strażnicy miejscy. Dyrektorzy i nauczyciele muszą sobie radzić sami. W "rolniku", gdzie jest ponad 1300 uczniów dziennych, 300 zaocznych, internat oraz kilka wejść i wyjść z budynku, przez krótki czas komitet rodzicielski płacił za ochroniarzy. Teraz obcych z tłumu wyłapują portierzy.
- Nasi uczniowie po gimnazjum są bardziej pewni siebie, mniej zdyscyplinowani, mniej respektu czują przed średnią szkołą - ocenia dyrektor Małgorzata Leśniewska. - Ale nie mogę powiedzieć, by szkoła się brutalizowała.

Częściej dochodzi do napaści słownej niż fizycznej. Choć niedawno w budowlance chłopak z klasy specjalnej został pobity tak, że trafił na obserwację do szpitala. Największe konflikty rozwiązują pedagodzy.
- Mimo wszystko ciężar złego zachowania przeszedł na gimnazja - twierdzi Henryka Stępek, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych. - Młodzi, którzy do nas trafiają, najgorszy wiek mają już za sobą.
Zamknąć szkół przed obcymi nie można. Nie tylko ze względu na bezpieczeństwo przeciwpożarowe.
- Póki co szkoła jest miejscem otwartym - mówi Jerzy Jałoszyński z nyskiego "Carolinum". - Obstawienie jej kordonem ochroniarzy byłoby klęską systemu wychowania. To, że zdarzają się akty agresji, nie znaczy, że mamy uczniów izolować.
Dyrektor wpadł na inny pomysł - powróci do tradycji i zatrudni woźnego z prawdziwego zdarzenia.
- Kiedyś w polskiej szkole był on drugą co do ważności osobą, zaraz po dyrektorze - przypomina Jałoszyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska