Specjaliści pilnie poszukiwani na rynku pracy

- Rząd ogłasza, że nadeszła „era inżyniera”, demografowie straszą, że społeczeństwo się starzeje i potrzeba ludzi do opieki nad seniorami, firmy z zagranicznym kapitałem poszukują tłumaczy. Kto ma rację? Jaki zawód wybrać? Inżyniera czy humanisty?

Zobacz: Zobacz! To są zawody przyszłości!

- Powiem wymijająco i dyplomatycznie: Najbardziej poszukiwany będzie specjalista. Generalnie nie jestem zwolennikiem mówienia o zawodach przyszłości bo to się ciągle zmienia, a prognozy jeśli mają być wiarygodne, mogą co najwyżej dotyczyć branży przyszłości. Te są kształtowane przez dwa trendy.

Po pierwsze: Polska przechodzi transformację. Dochody z przemysłu zmniejszają się na korzyść usług. Innymi słowy ubędzie wakatów związanych z przemysłem i rolnictwem, a zatrudnienie można będzie znaleźć raczej w usługach, transporcie, handlu czy łączności.

Po drugie, jak wynika z badań, także tych prowadzonych przez naszą uczelnię - społeczeństwo nam się starzeje, więc oczywiście rośnie zapotrzebowanie na osoby, które emerytami będą się zajmowały.

- Czyli będzie praca w służbie zdrowia?

- Nie tylko tam. To, że się starzejemy nie oznacza, że wszyscy od razu trafią o szpitala. Generacja 50plus to zupełnie inni luzie niż nasi dziadkowie. Dla nich emerytura to szansa na drugie życie.

Chcą być aktywni, wcale nie chcą zwalniać. Bo i po co? Dlatego zajęcie znajdą animatorzy czasu wolnego, najogólniej mówiąc.

Oczywiście wraz ze starzejącym się społeczeństwem wzrośnie ilość wakatów w szeroko pojętej służbie zdrowia. Mam tu na myśli lekarzy czy pielęgniarki, ale w równym stopniu rehabilitantów i pielęgniarzy.

- Gdzie jeszcze będzie praca?

- W pomocy społecznej i socjalnej. Co ciekawe, badania pokazują, że do 2020 roku o 13 mln zwiększy się ilość miejsc pracy w Europie. Najwięcej przybędzie w właśnie w usługach edukacyjnych oraz w transporcie czy gastronomii i branży hotelarskiej.

- Ale czy jeden zawód wystarczy, by znaleźć dobrą pracę? Coraz więcej młodych ludzi studiuje nie dwa, ale nawet po trzy kierunki.

- Ja będę stał na straży stwierdzenia, że wystarczy jeden kierunek, ale zrobiony dobrze, z prawdziwą pasją. Studia mają przecież rozwijać, a nie służyć do kolekcjonowania dyplomów. Zawsze można przecież potem zrobić kilka popularnych „podyplomówek”.

W Polsce dopiero zaczyna funkcjonować model, który w innych krajach zachodnich czy w Ameryce juz jest popularny czyli tzw. Long Life Learnig. Po naszemu kształcenie ustawiczne, czyli podnoszenie kwalifikacji przez całe życie. Popularność tej idei widać choćby po tym, że powstają kolejne Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

- Ponoć brakuje też tzw. wykwalifikowanych pracowników. Czy to oznacza, że studia przestają być obowiązkowe?

- To prawda. Do łask powrócą szkoły zawodowe. Dotychczas zamykano je, bo nie było chętnych. Teraz przeżyją renesans.

Ale jest też druga strona medalu - powstają specjalistyczne szkoły wyższe dla kelnerów czy budowlańców. Kto wie czy w przyszłości nie trzeba się będzie legitymować ich dyplomem. Dlatego osoby z aspiracjami powinny mieć i zawód i wykształcenie wyższe.

- A co z językami?

- Uczyć się! Ale tylko perfekcyjnie. Jest pewna zależność: średnia znajomość prawie w ogóle nie wpływa na podniesienie zarobków podczas gdy perfekcyjna daje wzrost zarobków nawet o 70 procent.

Zobacz: Nietypowy język to atut w życiu zawodowym

Co więcej, najwyższe pensje otrzymują pracownicy dużych firm i to z zagranicznym kapitałem. Ta różnica może wynosić nawet 50 proc. Najlepiej za to zarabia się zakładając własną działalność gospodarczą. Dobrze jest także w sferze budżetowej.

- Dziękuję za rozmowę.