Zofia i Józef z Raciborza kupili za 200 złotych małego fiata 126p. Wycięli karoserię i osadzili na sześciu beczkach o wyporności 200 kilogramów każda.
- Prace nad budową pływadła trwały dwa miesiące - opowiada Zofia. Napęd śruby stanowił silnik z kosiarki. Ster został podłączony do kierownicy.
Z takim pływadłem stawili się w sobotę rano na starcie dwudniowego spływu z Raciborza do Koźla. Na trasie zepsuł im się wspomniany napęd. - Udało się go naprawić za pomocą spinki do włosów żony - uśmiecha się Józef.
W wesołej armadzie, która pokonała w sumie 42 kilometry był także pływający czołg i wiele innych zwariowanych konstrukcji. W spływie wzięli też udział kędzierzyńsko-kozielscy samorządowcy.
Wiceprezydenci Artur Maruszczak i Wojciech Jagiełło brali udział w spływie od samego początku, prezydent Sabina Nowosielska wsiadła na tratwę w niedzielę rano w Dziergowicach.
Na mecie, którą zorganizowano przy kozielskiej przystani Szkwał, śmiałków witał tłum mieszkańców. - Trzeba było włożyć naprawdę wiele pracy w zbudowanie tych pływadeł - podkreślali mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?